serwis społecznościowy KrosnoCity.pl – czerwiec 2012 Piotr Dymiński
serwis społecznościowy Jedlicze.net – maj 2012 Radosław Jermak
serwis ANTYPORTAL – październik 2009 Czarna pantera
serwis ONLY GOOD MUSIC – listopad 2009
magazyn Gitarzysta – listopad 2009 Grzegorz Żurek
independent.pl – lipiec 2009 Ilona Matuszewska
e-Jasło.pl – maj 2009 Tomasz Strzępek
Metal Centre – maj 2009 Paweł Grabowski
Teraz Rock – kwiecień 2009 Łukasz Wiewiór
Gondolin.pl – marzec 2009 Waldo
Rock Area – marzec 2009 Piotr Michalski
Estrada i Studio – marzec 2009 Bartłomiej Frank
Przybytek Uciech Muzycznych – luty 2009 Urszula Kłos
ProjektQ – luty 2009 Michał Rozwód
Metal Mundus – luty 2009 Robert Wiśniewski
METAL.PL – styczeń 2009 Dominik [Nehamod]
FABRYKA ZESPOŁÓW – 20 wrzesień 2007 Paweł Boroń
SERWIS ROCK FAN – 3 wrzesień 2007 Hipis
serwis społecznościowy KrosnoCity.pl – czerwiec 2012 Piotr Dymiński
Ciryam, krośnieńska grupa muzyczna o specyficznym, oryginalnym brzmieniu. Od 2012 roku muzycy występują w nowym składzie. Zagrali już kilka koncertów, przed nimi kolejne. Co się zmieniło w zespole, jakie mają plany? O to pytamy w wywiadzie, którego udzielili dla KrosnoCity.pl.Moje pierwsze pytanie do zespołu, a raczej liderów. Co pozostało z poprzedniej wersji zespołu?
Robert Węgrzyn: Witam serdecznie. To co najistotniejsze, pozostali założyciele zespołu, czyli ja i Monika. Jak to w życiu, czas zweryfikował skład zespołu i aktualnie gramy nadal w sześcioosobowym zestawieniu, troszkę zmieniając instrumentarium.
Pozwolę sobie przedstawić zespół; Mateusz „Nietoperz” Krupiński – bębny, Darek Mac – bas, Agata „Żyleta” Żylińska – skrzypce i drugi wokal, Kuba Czubik – gitara.To pytanko kieruje do „nowych”Czy graliście wcześniej w innych zespołach, znaliście Ciryam lub byliście fanami tego zespołu?
Kuba Czubik: Grałem w różnych zespołach, trochę solo, zatem mam trochę doświadczenia scenicznego. A z zespołem Ciryam znaliśmy się wcześniej.A jak trafiliście na siebie, gdzie i w jaki sposób szukaliście nowych członków zespołu?
Agata Żyleta” Żylińska: Ja trafiłam tu przez kompletny przypadek.
Gram muzykę klasyczną, śpiewam w chórach różnego rodzaju. Jednak los tak chciał.Monika Węgrzyn: To było przeznaczenie.Agata „Żyleta” Żylińska: To było przeznaczenie i to mi się podoba.A jak wyglądał ten „przypadek”, przez który tu trafiłaś?
Agata Żyleta” Żylińska: Skontaktował się ze mną mój kolega, Mateusz, który gra obecnie na bębnach w tym zespole, powiedział „słuchaj, jest taka możliwość, jak chcesz możesz spróbować zagrać, przyjedź na próbę i zobaczymy, porozmawiasz z liderem, z Robertem”. Przyjechałam, i tak już zostałam.A jak do Ciryam trafił Mateusz?
Mateusz „Nietoperz” Krupiński: Ja trafiłem przez popularnego facebooka, odebrałem wiadomość. Pomyślałem, że warto spróbować, bo byłem głodny gry. Miałem przerwę nie tyle w graniu indywidualnym, co zespołowym, bo wcześniej grałem w kilku zespołach. To była prywatna konkretna wiadomość i dzięki temu się zdecydowałem.Darek Mac: Ja trafiłem w banalny sposób. Robert zadzwonił, zaprosił mnie i „robimy” tą muzykę.Czyli Robert, już znałeś Darka, wiedziałeś jak gra?

Robert Węgrzyn: Wiedziałem jak gra Darek, zresztą wiedziałem jak gra każdy z nich (nowych), środowisko muzyczne w naszym rejonie jest wąskie, mocno okrojone, dlatego losy muzyczne każdego z nich można było zlustrować, zobaczyć itd….i to była jakaś garść informacji do ewentualnego zmierzenia się na próbach, poszukiwania trwały kawałek czasu i oprócz umiejętności ważnym albo i najważniejszym punktem jest chęć, samo podejście do tematu zespołu. Dlatego dobierając muzyków kierowałem się już jakąś ich znajomością.Czy w nowym wydaniu czymś się wyraźnie różnicie od poprzedniego brzmienia Ciryam?
Robert Węgrzyn: Z pewnością tak, inni ludzie inne wizje, tym samym inne rozwiązania muzyczne, jednak brzmienie jest wypadkową tego co robimy przez ostatnie dwa lata i dla nas jest to nowa kontynuacja, kolejna odsłona Ciryam.
Nie jest tak, że przeskoczyliśmy w diametralnie inne rejony i gramy zupełnie inny rodzaj muzyki i brzmienie zmieniło się nie do poznania. Jest na pewno inaczej, zarówno za sprawą instrumentów jak i samych muzyków, no i przede wszystkim tego że zespół nie szufladkuje się jednolicie stylistycznie, tylko miesza różne inspiracje.Jak wy sami określacie swoją muzykę, gdzie, na tej szerokiej scenie byście się uplasowali?
Robert Węgrzyn: po części odpowiedziałem już w poprzednim pytaniu, generalnie cały czas jest to progresywne granie, progresywny rock z różnymi wpływami innych gatunków muzycznych, różne odcienie rocka, metalu, nu metalu, jazzu, pojawiają się także elementy folkowe, dużo alternatywy , czyli szeroka mieszanka wybuchowa rocka w cięższej formule.

Jak powstaje wasza muzyka?
Agata „Żyleta” Żylińska: Robert podaje nam szkielet, my do tego już dorzucamy.

Robert Węgrzyn: Hmm, mam jakiś pomysł, zarys całości, szkic, który przedstawiam i proponuje, rozbieramy go na większe lub mniejsze szczegóły, wtedy każdy opracowuje i przygotowuje swoje linie by w całości uzyskać zamierzony wspólny efekt.

Monika Węgrzyn: W moim przypadku, zanim przedstawię ostateczne linie wokalne, potrzebuję sporo czasu by przetrawić każdą z propozycji, zdarza się, że zmieniam melodie po kilka razy, na końcu zaczynam prace z tekstem.

Jak wam się układa współpraca, bo gracie już razem od „kilku” miesięcy.
Kuba Czubik: Mnie cieszy fakt, że często są próby, że jest możliwość pokazania się, zrobienia czegoś. Po to się gra, po to się inwestuje w sprzęt, w samego siebie. To napędza i cieszy człowieka jak się robi coś dobrze. Dla większości a może i dla wszystkich muzyka jest pasją.

Darek Mac: Robert ma specyficzny sposób podejścia, pewnie nie każdemu to pasuje, widocznie jak jesteśmy tutaj, to nam pasuje. Ja to szanuję, że chce do czegoś dojść, że ma cel. Staram się mu pomóc, wykonuję swoją, „rzemieślnicza robotę”, zresztą nie ma tu znaczenia czy powiem, że jestem rzemieślnikiem, czy artystą. Traktuję granie w Ciryamie jako swój osobisty rozwój , chęć pomocy i samorealizacji.

Agata „Żyleta” Żylińska: Ja nie miałam do czynienia z taką muzyką, w sensie, że jej nie grałam. Słuchać, słuchałam, to oczywiste, jestem osłuchana (śmiech), ale żeby zagrać, wyjść z filharmonii i takiej muzyki kameralnej, klasycznej, to powiem wam, że to wymaga to odwagi, ale jestem zadowolona, że się zdecydowałam.

Mateusz „Nietoperz” Krupiński: Bardzo dobrze. Ja w sumie nie mogę nic więcej dodać.

Monika Węgrzyn: Gramy ze sobą kilka miesięcy, ale nadal się poznajemy, każdy jest inny. Pracując razem mamy wspólny cel, pasje i to nas przede wszystkim łączy, bo chcąc razem grać i współtworzyć musimy się dogadywać. Praca w zespole polega na szukaniu wspólnych rozwiązań, zadowalających wszystkich, każdy musi odnaleźć siebie w tym co robimy. Jeszcze wiele egzaminów przed nami, praca w studio, wspólne koncertowanie, ale wierze, że nam się uda.

A teksty, kto pisze?
Robert Węgrzyn: Na razie teksty pisze tylko ja.

Monika Węgrzyn: A ja uwielbiam je wykorzystywać (śmiech). Tak na poważnie to uważam, że Robert pisze bardzo dobre teksty, odnajduję się w nich, interpretuje trochę na swój sposób i nie zamierzam go wyręczać (śmiech) miało być bez śmiechu, po prostu pisze ten kto jest lepszy.

Co charakterystyczne, to do tej pory macie głownie teksty po polsku.
Robert Węgrzyn: Owszem do tej pory teksty były polskojęzyczne, jednak kilka nowych już zostało popełnionych w języku angielskim, co nie potwierdza charakterystycznej jak dotąd reguły, czas jednak pokaże jak zostaną wykonane nowe numery w ostateczności.

Monika Węgrzyn: Kto dziś nie zna angielskiego? Dziś po angielsku, to jak po polsku (śmiech). Próbujemy czegoś nowego, zobaczymy co z tego wyjdzie.

Robert Wegrzyn: Angielski jest wygodniejszy w śpiewaniu, bardziej dźwięczny, melodyjny, w takim rodzaju muzyki jest preferowany. Jednak wiele zespołów rockowych śpiewa po polsku, bo są polskimi zespołami. My po polsku nagraliśmy już kilka albumów, a teraz zobaczymy…

Kiedy poznamy wasz nowy album?
Robert Węgrzyn: Tworzymy ,komponujemy…..z pewnością w swoim czasie.

Te nowe utwory pojawiają się już na koncertach
Robert Węgrzyn: Tak, dodajemy nowe propozycje do setu koncertowego.

Monika Węgrzyn: Ci, którzy mieli okazję posłuchać nas na koncercie w Krośnie czy na Juwenaliach Sanockich mieli również okazję zapoznania z naszymi nowymi propozycjami muzycznymi. Z tego co zauważyłam, odbiór premierowych utworów bardzo pozytywny.

Będzie je można usłyszeć również w odległych Ząbkowicach Śląskich?
Robert Węgrzyn: Oczywiście, co najmniej trzy nowe kompozycje na Śląsku.

Jesteście po dwóch koncertach w nowym składzie (podczas tegorocznych Zawodów Balonowych w Krośnie i jako jedna gwiazd Sanockich Juwenalii) tu szczególnie pytanie do Agaty, jak się czułaś, tym bardziej, że to nowy rodzaj muzyki dla Ciebie. Jak czułaś się w takim klimacie?
Agata „Żyleta” Żylińska: Byłam bardzo zestresowana, staram się nie okazywać stresu, ale byłam strasznie zdenerwowana. Pamiętam, że jak stanęłam na scenie, poczułam wiatr, tam była duża przestrzeń. Pomyślałam sobie, że jestem artystą, wiem co robię, że jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Cieszyłam się, że mogę być na scenie.

Monika Węgrzyn: Jeżeli chodzi o koncert w Krośnie, czyli pierwszy w tym składzie to była totalna spinka (śmiech). Wiadomo, że jak się wychodzi z zespołem, z którym gra się ponad 8 lat, to człowiek czuje się pewniej. A tu pierwszy koncert, jeszcze się docieramy, poznajemy, nie wiem czego mogę się spodziewać (śmiech). Do tego dochodzi jeszcze takie ciśnienie, jak odbiorcy potraktują to, że mamy nowy skład.
Natomiast koncert w Sanoku totalny luz, nie myślałam, że to tak szybko przejdzie (śmiech). Wiem, że każdy jest na swoim miejscu, każdy wie co ma do zrobienia i to robi najlepiej jak potrafi. Oby tak dalej.

Mateusz „Nietoperz” Krupiński: To pierwsze koncerty, zawsze tak jest, najpierw nerwy i skupienie a potem jak opadnie ciśnienie po koncercie wyciągamy wnioski. Zawsze są wnioski pozytywne i negatywne, ważne by umieć je poprawić i doskonalić by było lepiej.

Agata „Żyleta” Żylińska: Szczerze, ja myślałam, że ten koncert wypadnie gorzej, byłam pozytywnie zaskoczona.

Mateusz „Nietoperz” Krupiński: Jeśli chodzi o publiczność, to opinie były pozytywne, myślę że było ok.

Skąd się wzięła nazwa waszego zespołu?
Robert Węgrzyn: Odpowiem standardowo : Podstawowym założeniem, jeżeli chodzi o nazwę, była jednoznaczność wyrazu, więc nie pozostawało nic innego jak ją po prostu wymyślić, słowo Ciryam definiuje tylko jedno – zespół, nas. Nie chodziło nam o jakieś głębokie, ukryte znaczenia, tylko o niepowtarzalność nazwy i jej brzmienie, ot cała prawda, oczywiście zamierzona.

Jaki będzie tytuł nowego albumu?
Robert Węgrzyn: Tego jeszcze nie jestem pewien.

Monika Węgrzyn: Wyjdzie w praniu zasadniczym albo przy płukaniu (śmiech)

Czego można się spodziewać po nowym albumie, możecie coś zdradzić?
Robert Węgrzyn: na pewno będzie inny niż dotychczasowe produkcje Ciryam, bliżej daty jego urodzin mam nadzieję że ponownie spotkamy się i porozmawiamy na ten właśnie temat.

Ostatnie słowo na koniec?
Serdecznie pozdrawiamy portal KrosnoCity.pl zapraszamy do śledzenia losów Ciryam, niebawem kolejne koncerty na które serdecznie zapraszamy.
www.ciryam.pl.

Monika Węgrzyn: A ja korzystając z okazji chciałam podziękować za współpracę Salonowi Fryzjerskiemu LAURA w Krośnie, za wszystkie koncertowe i sesyjne kreacje fryzjerskie jakie miałam przyjemność przedstawiać na własnej głowie.

Dziękujemy za wywiadzik.

Rozmawiał: Piotr Dymiński

serwis społecznościowy Jedlicze.net – maj 2012 Radosław Jermak
Zapraszamy na wywiad z liderem zespołu Ciryam. Robert Węgrzyn pochodzi z Jedlicza i od dobrych kilkunastu lat dowodzi zespołem, który nagrał trzy oficjalne krążki oraz zagrał sporo koncertów z gwiazdami polskiej i światowej sceny muzycznej.
Na arenie krajowej w swoim gatunku jest mocno rozpoznawalny.Red: Napiszcie coś o rodzaju muzyki, który wykonujecie.Robert Węgrzyn: Witam rodzinne miasto, z tej strony Robert,
(…) muzycznie Ciryam to wypadkowa rocka progresywnego, stylistycznie czerpiemy z różnych gatunków muzycznych co stanowi o nieszablonowości ( oryginalności) tego co robimy. Jest rock, nu-metal, pop, hard rock, jazz czy alternatywa.Red: Ostatnio w Waszym zespole doszło do sporych zmian. Z tego co się orientuję zmieniła się większa część zespołu. Czym było to
spowodowane?R. W.: Radku, życiem. Czas ciągle weryfikuje wszystko i wszystkich. Dla każdego ważne są inne priorytety. Codzienność nie pozwala na to by skupić się i dobrze wykonywać kilkanaście spraw naraz, a granie w zespole to przede wszystkim oddany czas, by należycie się mu poświęcić. To jakby drugie życie, konkretne obowiązki i zadania. Tutaj nie da się czegoś nie zrobić, zapomnieć i odpuścić. Albo grasz albo nie.Red: Wraz z nowymi ludźmi pojawiła się także nowa strona internetowa. Czy jest to zapowiedź poważniejszych zmian, które wpłynąć mogą także na Wasz styl muzyczny?R. W.: To oczywista kolej rzeczy. Nowa strona www to tylko mały fragment całości, zarówno pod kątem prezentacji sieciowej zespołu jak i kontakcie wirtualnym z fanami. Nowi ludzie, nowa strona i w ogóle sporo nowych spraw. Styl muzyczny nie zostanie diametralnie zmieniony, ale na pewno zmieni się jego prezentacja i częściowo warstwa muzyczna. Zespół i czas biegnie, gna do przodu i my to zauważamy, więc siłą rzeczy zmiana będzie.Red:: Co oznacza nazwa Ciryam? Skąd taki pomysł na nazwanie kapeli?R. W.: Standardowe pytanie, zatem równie standardowa odpowiedz:
Podstawowym założeniem, jeżeli chodzi o nazwę, była jednoznaczność wyrazu, więc nie pozostawało nic innego jak ją po prostu wymyślić, słowo Ciryam definiuje tylko jedno – zespół, nas. Nie chodziło nam o jakieś głębokie, ukryte znaczenia, tylko o niepowtarzalność nazwy i jej brzmienie. I dla mniej wtajemniczonych, słowo Ciryam czytamy KIRJAM.Red: Wydaliście trzy oficjalne płyty, kiedy możemy spodziewać się kolejnej?R. W.: Hmmm, mamy nadzieję że jak najszybciej, jednak sam proces przygotowawczy = zbudowanie wszystkich kompozycji, przygotowanie grafik, odpowiedni wydawca itd…to wszystko wymaga czasu i cierpliwości, zatem pracujemy a Wy trzymajcie kciuki i oczekujcie.Red: Wam udało się podpisać kontrakt z dużą wytwórnią. Jak to zrobić? – tutaj prosiłbym o radę dla młodych muzyków, którzy chcą się przebić na tym rynku.

R. W.: Nie ma jednej recepty, by podpisać kontrakty z dużymi i znaczącymi wytwórniami. Musisz prezentować odpowiedni poziom. Musisz mieć pomysł na siebie i na to co grasz. Musisz być konsekwentny w działaniu. Musisz chcieć. Do tego szczypta talentu, umiejętności, trochę więcej szczęścia i już. Hiiiihihi.
A młodym radzimy jedno: nie przestawajcie nigdy marzyć, jeżeli tylko chcecie to uzyskacie cel, trzeba marzyć i realizować swoje plany. Ćwiczcie, grajcie koncerty, słuchajcie rad starszych i zawsze kierujcie się sercem. Ono nigdy nie zawodzi w przypadku miłości do muzy.

Red: Opowiedz o swoich planach, które zamierzacie zrealizować.

R. W.: Planów mamy wiele, jednak nie napiszemy nic poza tym że działamy, gramy koncerty, pracujemy nad nowymi kompozycjami, co dalej… proszę śledzić oficjalne profile Ciryam. Tam na bieżąco dowiecie się co robimy aktualnie, itd… żeby nie zapeszyć.

Red: Gdzie będziecie koncertować w najbliższym czasie?

R. W.: Już 9 czerwca czyli dzień po otwarciu Euro2012 ruszamy w Polskę i będziemy nieopodal Wrocławskiego stadionu, Ząbkowice Śląskie, kolejno mamy Dni Ustrzyk Dolnych (30 czerwca) i nowe plenerowe daty koncertów, www.ciryam.pl

Red:. Na koniec ciekawostka. Zostały przygotowane dla was na specjalne zamówienie gitary siedmiostrunowe. Opowiedz coś o nich i o tym skąd się wziął pomysł na nie?

R. W.: Ja i Kuba jesteśmy przedstawicielami firmy produkującej gitary, Mayones Guitars i w związku z tym faktem gramy na owych produktach. A skąd siódemki, no jest to czysto muzyczny wybór, w związku z faktem że uciekamy nieco w cięższe rojony brzmieniowe, stąd pojawiły się siódemki. Czyli po prostu te instrumenty ułatwiają nam realizacje jakichś tam założeń czysto brzmieniowych. Brzmienie jest dużo cięższe. Siódma struna dodaje konkretnego kopa, a co za tym idzie brzmienie jest bardziej cięższe . Nie we wszystkich kompozycjach korzystamy z siódemek ale są takie zabiegi gdzie ich rola jest nieoceniona.

Wywiad przeprowadził: Radosław Jermak

Wywiad dla serwisu ANTYPORTAL

Niedawno miałam okazję i niesamowitą przyjemność porozmawiać z Robertem i Moniką Węgrzyn – gitarzystą i wokalistką krośnieńskiego zespołu Ciryam. Tematy naszych rozmów i to, czego się dowiedziałam możecie poznać czytając poniższy wywiad. Zapraszam serdecznie!

AP: Witajcie! Przypuszczam, że wielu czytelnikom Antyportalu możecie być zespołem nieznanym, tak więc pierwsze pytanie może dość tradycyjne: Jaka jest geneza powstania kapeli?

C: Hmm… nieustannie słuchanie muzyki, koncerty , fascynacja twórczością innych , znakomity pomysł na wolny czas, niesamowita chęć tworzenia, zrobienia czegoś swojego, stworzenia własnego terytorium. kolejność motywów jest bez znaczenia..
Zespół założyłem ja, kiedy skład się ustabilizował zaczęliśmy pracować na demonstracyjnym materiałem. Jego nagranie w studiu potwierdziło ostatecznie działalność zespołu.

AP: Przyznaję, że nazwa jest dość nietypowa, niemniej jednak zapada w pamięć. Skąd pomysł, aby właśnie tak nazwać zespół?

C: Podstawowym założeniem, jeżeli chodzi o nazwę, była jednoznaczność wyrazu, więc nie pozostawało nic innego jak ją po prostu wymyślić, słowo Ciryam definiuje tylko jedno – zespół, nas. Nie chodziło nam o jakieś głębokie, ukryte znaczenia, tylko o niepowtarzalność nazwy i jej brzmienie.

AP: Oj nazwa zdecydowanie jest niepowtarzalna J. Porozmawiajmy troszkę na tematy może mniej ściśle związane z muzyką zespołu: Kogo określilibyście mianem „autorytetu” muzycznego?

C: Hmm, zależy pod jakim kątem, temat rzeka.
Jackson, Niemen, Freddie M, Ciechowski, .. J

AP: Na pewno jak wszyscy macie swoje marzenia muzyczne, z kim chętnie stanęlibyście na jednej scenie?

C: O.cóż za pytanie, trudno zdecydować , może z Nightwish, Metallica, itd.

AP: W Waszej muzyce słychać wpływy kilku różnych gatunków. Czy każdy z Was wnosi jakąś swoją część do ogólnego klimatu zespołu ? Jakie zespoły miały wpływa, oczywiście niebezpośredni, na obecną muzykę zespołu?

C: Zdecydowanie tak, każdy z nas to różne gusta, o gustach się nie dyskutuje, one są .
Ciryam to kompromis 6 umysłów, 6 różnych fascynacji, stąd taka hybryda muzyczna nie do podrobienia. Ciryam jest jeden.
Trudno mi powiedzieć, które z tych wszystkich zespołów jakie słuchamy miały wpływ na naszą muzę, pewnie każdy, nie sposób ich tu wyliczyć…

AP: Przechodząc do spraw stricte muzycznych, to jak określilibyście muzykę graną przez Ciryam?

C: Progresywny rock z elementami pop’u, gotyku, metalu, art rocka, industrial’u… J

AP: Trochę ponad rok temu ukazała się trzecia płyta Ciryam „Człowiek motyl” – co z perspektywy czasu o niej sądzicie?

C: Spoko, fajna muza.. Nadal uważam, że jest to dobra płyta i myślę, że w tej materii nic się nie zmieni…

AP: A czy jest coś, co obecnie zostałoby zmienione?

C: Wychodzimy z założenia, że nie ma sensu roztrząsać i wracać do czegoś co już zostało nagrane, wydane, zapewne każdy z nas z biegiem czasu coś by zmienił, poprawił czy ogóle inaczej nagrał.. Skupiamy się jednak na tworzeniu czegoś nowego i nie zastanawiamy się nad poprzednim materiałem, chyba, że są to ogólne rzeczy, nad którymi zawsze warto popracować a efekty tego przydadzą się przy nagrywaniu kolejnej płyty.. np. praca nad aranżami.

AP: Gdzie w najbliższym czasie Wasi sympatycy będą mogli Was zobaczyć i posłuchać?

C: Koncerty w planach, m.in. 8 grudzień – rzeszowska Palma, razem z ROOTWATER . zapraszam

AP: Zbliżając się powoli do końca tego wywiadu chciałabym poruszyć temat, wydaje mi się, dość drażliwy – dlaczego tak wiele zespołów metalowych, nawet bardzo dobrych, rozbija się o mur obojętności ze strony wydawców?

C: Proszę zapytać wydawców, ciekawe co powiedzą. pewnie bllebleble..
Żyjemy tu i teraz, w takich a nie innych realiach, trzeba je zaakceptować i nauczyć się w nich pracować, działać. Niestety większości brakuje samozaparcia i siły przebicia, a nic samo się nie zrobi, do pustego Salomon nie naleje…, jak masz coś zrobić to zrób to i walcz o to, pracuj nad tym i marz – marzenia się spełniają.

AP: Czego można Wam życzyć na przyszłość?

C: Spełnienia marzeń.. Zawsze tego samego: setek koncertów, tysięcy sprzedanych płyt i miliona fanów J

AP: Dzięki za rozmowę. Na koniec parę słów do czytelników Antyportalu.

C: Serdecznie dziękuję za wywiad, pozdrawiam wszystkich czytelników, zapraszamy na nasze koncerty i na nasze oficjalne serwisy , myspace, youtube i www.ciryam.pl

Wywiad dla serwisu ONLY GOOD MUSIC

Początki grupy Ciryam sięgają roku 1999, Co skłoniło was do założenia zespołu?

Robert: Hmm… co mnie skłoniło… chyba chęć zrobienia czegoś więcej, potrzeba ulokowania gdzieś swojej inwencji, wyrażenia wszystkiego co można wyrazić sztuką, a poza tym to pomysł na fascynujące zabicie czasu. pomysł na intensywne przeżycie życia…

1. Podobno słowo Ciryam to Wasz „słowotwór”. Jaka jest zatem definicja tego słowa?

Monika: Słowo Ciryam to my i nasza muzyka w jednym, a dokładniej – różni ludzie, różne osobowości, charaktery, temperamenty i efekt wspólnej pracy jakim jest muzyka, styl, image. Definicja bardzo krótka, ale treściwa i wystarczająca.

2. Jaką muzykę gra Ciryam? Jaką etykietkę przykleili Wam „znawcy” i czy się z nią zgadzacie?

Monika: „Znawcy” już dawno temu przy pierwszym naszym albumie „Szepty dusz” przykleili etykietę gotyk i z tym musimy się zgodzić, pierwszy album był najbliższy temu gatunkowi muzycznemu i nie ukrywaliśmy wówczas fascynacji stylami prog-rock-gothic-metal. Natomiast kolejny album „W sercu kamienia” przedstawia już nieco inne proporcje tychże kierunków, ponieważ muzycznie odsunął się lekko od stylu gothic na rzecz prog-rock’a, zaś ostatni album „Człowiek motyl” ma niewiele wspólnego z gotyckim graniem. dla wielu słuchaczy jednak etykietka z przed lat została nadal aktualna.
Czas, doświadczenia, nowe inspiracje, upodobania, zainteresowania ukształtowały naszą muzykę, ludzie się zmieniają, zmienia się muzyka, nasza jest wyjątkowo „ponaciągana” (śmiech) w różne strony, są elementy progresywnego rocka, pop rocka, metalu, heavy metalu… To wynik naszych często różnych upodobań muzycznych, po prostu to nam w duszy gra…

3. Jak traktujecie porównania Ciryam do Nightwish? Czy takie głosy są uzasadnione? Czerpiecie z nich inspiracje?

Robert: Porównania do Nightwish… Jest nam niezmiernie miło, to bardzo interesujący zespół a ich produkcje są po prostu świetnie wykonane. Czy inspirujemy się ich twórczością? Pewnie gdzieś w podświadomości zostają jakieś dźwięki, które potem mają swój udział w naszych nowych pomysłach, jak w każdym team’ie zresztą, każdy słucha wielu gatunków, stylów, zespołów muzycznych, stąd inspiracji i pomysłów jest wiele, wszelkie doznania sprowadzają natchnienie, a w szczególności doznania muzyczne.

4. Jakie zespoły miały (mają) wpływ na styl zespołu?

Robert: Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie i wymienić nazwy kapel. Z pewnością jest ich zbyt wiele, tak jak wspominaliśmy wcześniej; Ciryam to hybryda gustów rożnych ludzi, to kompromis między wieloma gatunkami muzycznymi.

5. Nagrywacie utwory po polsku, natomiast wielu muzyków wyraża pogląd, że polski język jest „niemuzyczny” i nie pasuje do ciężkiego grania. Jaka jest Wasza opinia na ten temat?

Monika: Zgadzam się z tym poglądem, język polski do łatwych w śpiewaniu nie należy, brzmi twardo, czasem wręcz kwadratowo. Inaczej jest w przypadku języka angielskiego, który sam w sobie płynie, jest dźwięczny, dzięki swemu bogactwu posiadania różnych krótkich, jednosylabowych słówek typu „my”, „try”, „why”, „buy”, „cry”, „die”, „pay”, „say” itp. jest idealny do śpiewania. Muszę jednak powiedzieć, że są w Polsce artyści, którym zdarzyło się tak perfekcyjnie napisać tekst, że byłabym skłonna uwierzyć w finezyjne śpiewanie po polsku, ale niestety wymaga to ogromnych umiejętności, stąd też takie zjawiska występują niezwykle rzadko i z pewnością nie w cięższej muzie.
Inną sprawą jest to, że jesteśmy polskim zespołem, tworzymy w Polsce, więc oczywiste jest tworzenie tekstów w polskim języku

6. Śpiewanie po polsku wymusza dużą pieczołowitość w przygotowaniu tekstów? Jak powstają liryki waszych utworów?

Robert: By uzyskać zamierzony efekt w brzmieniu poszczególnych tekstów, słów trzeba się trochę napracować, tekst, który byłby o czymś i jednocześnie żeby dobrze brzmiał. Nasze teksty powstają przede wszystkim wskutek nasilenia jakichś przeżyć, pragnień itd.Następnie są dopasowywane do przygotowanej muzyki, albo odwrotnie. Wszystko zależy od pomysłu. Zdarza się i tak, że do skomponowanej muzyki tekst pisze się sam, od ręki..
to temat rzeka.

7. Na ostatnim albumie „Człowiek Motyl” znalazły się jednak wersje angielskojęzyczne dwóch utworów „Venus” i „Virus”. Czy w przyszłości doczekamy się pełnego anglojęzycznego albumu?

Monika: Życzyłabym tego sobie… więc być może. czas pokaże

8. Intryguje mnie nazewnictwo utworów na Waszej ostatniej płycie. Polska treść
i jednocześnie anglojęzyczne tytuły (wspomniane wyżej „Venus” i „Virus” oraz „Color”. Skąd pomysł na taki zabieg?

Robert: Intryguje .hmm to bardzo dobrze, pozytywnie czy negatywnie, ale interesuje – to bardzo dobrze. Szczerze, to nie zastanawialiśmy się nad żadnym głębokim znaczeniem tego zabiegu, nawet nie myśleliśmy o tym, że mogą być one po angielsku, one dla nas były po prostu po naszemu (śmiech) Tak napisane całkiem inaczej wyglądają, fajnie wyglądają, intrygują, wykraczają poza normę, to nasz virus, nasza venus a w całości tworzą obraz o takim a nie innym colorze. O!

9. Gdy do ręki album, zawsze zastanawiam się, co dany zespół chciał przekazać poprzez swoją twórczość. Co chce przekazać nam Ciryam w swojej muzyce?

Robert: Wrażliwość, emocje, strach, wszystko to, czego nie da łatwo się wypowiedzieć, określić jednoznacznie słowami w prosty sposób, chcemy by nasi słuchacze znaleźli w naszej muzyce pokłady energii, by znaleźli odpowiedzi na sytuacje, które na pewno ich dotknęły, by umieli mówić, krzyczeć, nie tylko wtedy kiedy nie ma już innego wyjścia itd.

10. Na koniec proszę o małe podsumowanie 2009 roku. Jaki to był rok dla Ciryam?

Robert: Ups, w jednym zdaniu – to był rok przełomowy, tzn. zdumiewająco inny niż poprzednie lata, zagraliśmy ciekawe koncerty promujące album „Człowiek motyl”, rozszerzyliśmy pole działania w przestrzeni wirtualnej, medialnej, zmieniliśmy nieco swój obraz, image i wreszcie końcówka roku, najbardziej przełomowa, nikt by nawet nie przypuszczał, ze sam koniec przyniesie takie zmiany, których skutki miejmy nadzieję będą porywające …hmm trochę tajemniczo, ale wszystko w swoim czasie..

Dziękuję za wywiad

My również dziękujemy i pozdrawiamy

 

Wywiad dla magazynu Gitarzysta

Skąd przybył i jaką drogę przebył Ciryam? Czyli w skrócie przedstawcie się czytelnikom, którzy mogli o Was nie słyszeć.

Witam, proszę bardzo;
Jestem założycielem zespołu, więc znam doskonale każdą dróżkę, którą podążał Ciryam. Początki zespołu sięgają 1999 roku, wtedy jeszcze pod nazwą Ardor, ale już w 2003 roku rozpoczęła się właściwa trasa w historii Ciryam, po zmianach personalnych w zespole (z pierwotnego składu pozostał fundament – wokalistka i gitarzysta, założyciel grupy czyli ja ?) zmieniliśmy nazwę i podpisaliśmy kontrakt z warszawską art-rockową wytwórnią ARS MUNDI. Premiera debiutanckiego albumu „Szepty dusz”, w Polsce i za granicą, odbyła się 7 czerwca 2004r. W kwietniu 2006r. podpisaliśmy nowy kontrakt z wytwórnią TC MUSIC/METAL MIND PRODUCTIONS. Premiera drugiego albumu zatytułowanego „W sercu kamienia” miała miejsce 22 maja 2006r. Teledysk „W ciszy” promujący nasz drugi album prezentowano na polskim festiwalu videoclipów „Yach Film” oraz emitowano w telewizji 4Fun Tv. Znaleźliśmy się w gronie najmocniejszych premier 2006 w MMP. W tym samym roku nagrodzono nas brązowym „Scenikiem” magazynu „Nowiny”. Otrzymaliśmy liczne wyróżnienia. Zagraliśmy dziesiątki promujących koncertów, występowaliśmy na prestiżowych międzynarodowych festiwalach: Metalmania, Hunter Fest, Art Rock Fest, Music Media. Bezpośrednio dzieliliśmy scenę ze znaczącymi zespołami klasy światowej i krajowej m.in. Type’O Negative, Kat, Ankh, Closterkeller, Coma, Kombii, Amorphis, Decapitated, Fear Factory, Napalm Death, Ira, Łzy, Lombard itd…
12 września 2008 odbyła się ogólnopolska premiera naszej trzeciej płyty zatytułowanej „Człowiek motyl”, wydanej nakładem warszawskiego wydawnictwa Fonografika. Teledysk do numeru „Venus” promującego album możecie obejrzeć między innymi na naszej stronie WWW, na profilu Myspace, Youtube itd. Aktualnie promujemy najnowszy krążek w radio, TV, magazynach muzycznych i koncertach, to tak w błyskawicznym skrócie.

– Co oznacza słowo Ciryam?

Słowo Ciryam nie ma wyjaśniającego odpowiednika., to wymysł naszej wyobraźni, który jednoznacznie miał kojarzyć się z naszą muzyką, by identyfikować tylko i wyłącznie nas, Ciryam czytamy Kirjam, w każdej wyszukiwarce określenie Ciryam definiuje wynik równy = zespól muzyczny.

– Obrażacie się gdy ktoś porównuje Was do Nightwish?

Nie, absolutnie nie..
Nightwish to zacny band triumfujący na całym świecie, jest jednym z moich ulubionych twórców, więc jak tu się obrażać.Co do samych porównań, nie gramy nawet w połowie muzyki podobnej do Nightwish, ale zgodzę się, że są momenty czy nawet pojedyncze kompozycje przypominające klimat „nightwish’owy”, ale to mały procent ogółu naszego dorobku.

– Czujecie się awangardą polskiej sceny gotyckiej? W porównaniu do całej ciżby rodzimych
zespołów nie brzmicie „polsko” a światowo.

Milo usłyszeć tak wielkie słowa…
Nasza muzyka nie jest stricte gotykiem, to progresywny rock z elementami gotyku, to rock w połączeniu z nurtami, które gdzieś w podświadomości nas przenikają, napędzają, co prawda po pierwszym albumie, który zapewne klimatycznie był bardziej gotycki, wrzucono nas do szuflady, z której ciężko się teraz wydostać, a w rzeczywistości jest tak, że z gotykiem mamy coraz mniej wspólnego. Na nasze szczęście, ostatnio coraz więcej słyszymy opinii, że po przesłuchaniu krążka przekonują się do niego o dziwo anty-fani gotyku, a to o czymś już świadczy.
Czy jesteśmy awangardą, myślę, że tak, jesteśmy antidotum dla tych wszystkich, którzy liczą na coś więcej niż utarte schematy, niż ponure posągi i mgliste obrazy. Jesteśmy zdecydowanym kompromisem progresu w rocku.

– Jak wyglądały i ile trwały prace nad ostatnią płytą Ciryam, „Człowiek Motyl”?

Każdy kolejny album wydawaliśmy w odstępach co dwa lata, jednak same prace przygotowawcze (chodzi mi o sam akt tworzenia i dopracowywania muzyki) nie trwały aż tak długo, zastopował nas czas oczekiwania na wywiązanie się z poprzedniej umowy, rozmowy z nowym wydawcą itd., to pochłonęło trochę naszego czasu, a materiał mieliśmy przygotowany dość szybko.. oczywiście prace związane z wejściem do studia czyli ostateczny szlif przed studiem to jak najbardziej wzmożony okres prób, indywidualnych ćwiczeń każdego z muzyków, praca nad ścieżkami wokalnymi. Przy wejściu do studia każdy był przygotowany w 120 % i mógł nagrywać swoje partie bez towarzystwa reszty i o każdej porze dnia i nocy.
W studiu gościliśmy 3 tygodnie ( Białystok – studio Hertz ) gdzie dopieszczaliśmy brzmienia instrumentów, miksy itp…

– Patrząc z perspektywy czasu zmienilibyście coś na „Człowiek Motyl”?

Teoretycznie każdy by coś zmienił i to jest zapewne normalne odczucie każdego muzyka, jednak praktycznie nie zmienilibyśmy niczego, wówczas zaplanowaliśmy to tak i tak to wykonaliśmy, nagraliśmy, to historia tamtej chwili, innej sytuacji. Wolimy pracować nad czymś całkiem nowym, niż odgrzebywać stare.

– Do „Venus” nakręciliście naprawde świetne video. Jak wspominacie pracę na planie zdjęciowym?

Super.. tak się składa, że jestem reżyserem i scenarzystą tego clipu.
Zdjęcia były podzielone na dwie części i trwały dwa odrębne dni, uff.
Praca na planie jako wykonawca, ciężki kawałek chleba, grac jeden numer x razy., potem momenty indywidualne i tak wkoło, kondycja dawała znać.
Dzień drugi to już opowieść bez udziału muzyków, ale pod moim okiem, było zabawnie, zimno, dużo kurzu ..i śmiechu.fajna sprawa, miłe wspomnienia.

– Patrząc na poziom materiału zawartego na albumie „Człowiek Motyl” to płyta ta nie zdobyła moim zdaniem odzewu, na jaki zasługuje. Czy to nie demotywuje? Jakie macie plany i pomysły by Ciryam wbił się do świadomości szerszego grona słuchaczy?

Cóż jak w życiu. próbowaliśmy i tu i tam. nie mamy cioci w TV i wujka w MTV, niestety..
Jednak nasza pasja i siła chęci tworzenia czegoś motywuje nas nieustannie do dalszej pracy, na razie kombinujemy jak tu znaleźć swoje pięć minut ..czas pokaże , na razie pukamy w różne drzwi i czekamy..

– Zbieracie już materiał na nową płytę? Kiedy można spodziewać się jakiś konkretnych dat czy zapowiedzi?

Zbieramy.się do pracy w tej materii … Kiedy ? Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie określić konkretnej daty, miejmy nadzieję, że prędzej niż później.

– Na Waszej stronie w dziale „koncerty” wyświetla się napis „wkrótce nowe terminy”. Możesz przybliżyć już jakieś szczegóły odnośnie tych terminów?

To informacja., że planujemy zagrać jeszcze kilka sztuk w starym roku. a potem jest nowy rok. i nowe plany…, szczegółowe info w odpowiednim czasie na pewno się pokaże.

– Myśleliście o śpiewaniu po angielsku?

Tak.i już poczyniliśmy pierwsze kroki nagrywając kilka utworów w anglojęzycznej wersji na albumie „Człowiek motyl”, ale czy będziemy w przyszłości wykonywać utwory po angielsku – zobaczymy…

– Czego słuchacie na codzień?

Przede wszystkim ostatnio „Fasolki” ?, artystów polskiej i światowej szeroko rozumianej sceny rockowo-metalowej, jazzowej, pop’owej i wszystkiego co dobre i zauważalne przez nasze wrażliwe ucho i oko..

– Co inspiruje Was do tworzenia muzyki?

Przede wszystkim chwila.., życie.., może brzmi banalnie, ale to prawda, wszystko co nas otacza inspiruje, każda sytuacja, wydarzenie jest bodźcem by napisać tekst i ubrać go w melodię lub odwrotnie…

– Graliście przed Type O Negative. Jakie to było uczucie? Mieliście szanse rozmawiać z Peterem Steelem? Naprawdę się chłopina nawrócił? ;)

O tak! To niezapomniana sztuka w sztuce, lekki pozytywny stresik, wielka duma, że z tak znanym zespołem będzie nam dane dzielić scenę, co do Piotra „stalowego Piotra” to oczywiście zamieniliśmy z nim kilka zdań, zrobiliśmy trochę wspólnych fotek na zapleczu cateringowym sceny. To całkowicie sympatyczny gość, a jego niepohamowanie wymownie zimne oczy powiedziały nam wszystko. Zapraszamy na naszą www, zdjęcia oddadzą pewien procent tej przygody..A pytasz czy się nawrócił? Hheheh, nie wyglądało na to.
A tak serio, to nie rozmawialiśmy na tematy tak obszerne i głębokie.

– Życzę powodzenia i dzięki za wywiad. Ostatnie słowa dla fanów zostają dla Ciebie.

Dzięki za wszystko, pozdrawiamy serdecznie czytelników i maniaków GITARZYSTY! Zapraszamy na nasze koncerty, których terminy może już niebawem pokażą się na stronie, obok innych ciekawych informacji o Ciryam jakie znajdziecie tu:www.ciryam.pl

 

Wywiad dla serwisu independent.pl

Powitać zespół Ciryam. Zaczynamy niekonwencjonalną odpytankę nie tylko na tematy muzyczne, zaczynajcie się zatem bać….
3 albumy na Waszym koncie. „Człowiek motyl” wydany przez Fonografikę coraz częściej pojawia się w mediach. Jaki zatem macie sposób na jeszcze „szerszy atak” słuchaczy i przetarcie ścieżek branży muzycznej?

 

Witam..trzeba cały czas czuwać i być w temacie. nowe serwisy www mnożą się w błyskawicznym tempie, strony w sieci to już podstawa, myspace, last fm, czy you tube oraz oficjalne serwisy, metod jest wiele, dodatkowo całość wzbogaca temat koncertów, co chyba każdy artysta lubi najbardziej, poza tym kreatywni menagerowie, którzy wiedzą z kim i o czym dyskutować by było dobrze. Recepta jest jedna i nieśmiertelna, ciągle szukać i pukać wszędzie gdzie można .Dodatkowo oprócz muzy ważny jest też obraz ( czyli clip) by pokazać światu, że jest taki zespół. W „szerszym ataku” na pewno przydatne są również gazety, czasopisma, radio i TV..

 

Czy więc ostatnia płyta w 100% Was zadowala, spełnia wszystkie kryteria, które sobie wyznaczyliście przed jej nagraniem? Czy może jednak po wydaniu albumu dochodzicie do wniosku, że coś jeszcze można by było zmienić, wpleść inną aranżację?

Tak zadawala nas, w 101 % zrealizowaliśmy to co wtedy chcieliśmy, podkreślam „wtedy” bo jak każdy zapewne zdaje sobie sprawę, że czas i realia wokół wywierają nacisk na naszej świadomości, teraz można byłoby zrobić to inaczej, lepiej, gorzej. inaczejjj.na tamtą chwilę nagraliśmy tak jak uważaliśmy najbardziej optymalnie.

(.) zmienić można zawsze, pytanie czy jest potrzeba i jaki to ma sens…może lepiej nagrać coś świeższego – nowego

Do jakiej szufladki mam Was wsadzić? Do metalu, gotyku, progresji, czy może zrobić sobie taką specjalną z nazwą „mieszanka wybuchowa” – Ciryam.

Dokładnie tak = mieszanka wybuchowa. Ciryam nie da się jednoznacznie określić.nie oznacza to wcale, że szukamy swojej drogi muzycznej, jednego stylu i kanonu, w którym poruszalibyśmy się nie przekraczając żadnych granic, a słuchacze mogliby łatwo przyrównać nas do typowo brzmiącego zespołu danego gatunku (choć tego się i tak nie uniknie). absolutnie nie, nie chcemy nagrywać takich samych płyt.co raczej nam się udaje. Tworzymy mieszankę czegoś co w nas gra, a że jest tam trochę rocka, popu, new metalu, gotyku to po prostu nasz znak firmowy, naturalnie skonstruowana chimera o kilku „głowach” muzycznych., mianownik to nasza muza i nasza wizytówka, to gra Ciryam…a nie dziesiąta kopia czegoś..czy kogoś..

Monika świetnie czuje się na wokalu, pokazuje swoje umiejętności. Myślicie, że to, iż kobitka śpiewa przyciąga większe rzesze fanów, zwłaszcza tych płci przeciwnej? Czy nie ma to większego znaczenia, a liczy się tylko i wyłącznie brzmienie.

 

Oprócz osobowości i umiejętności ważne jest też to jak się wygląda, niestety czy „stety” żyjemy w takim wirtualnym świecie gdzie trzeba nie tylko świetnie śpiewać, ale jeszcze lepiej wyglądać i mieć bogatego wujka.ot sukces gwarantowany… Dlatego z pewnością są też tacy fani, których przyciąga bardziej urok wokalistki niż muza, ale to już indywidualna sprawa każdego z osobna.

 

Gracie sporo koncertów, zarówno klubowych jak i plenerów. Które zatem są dla Was lepsze, gdzie lepiej się czujecie, na dużych scenach, czy mając bardziej bezpośredni kontakt z publiką w klubie?

Hmmmm, nie ma określenia tu i już..każdy z tych koncertów jest inny, nawet w klubie dwa koncerty dzień po dniu w tym samym miejscu są totalnie inne, nie ma reguły, w klubie masz bliski kontakt z ludzmi i jest git, a na dużej scenie masz z kolei potężną przestrzeń do rozwinięcia skrzydeł i uniesienia się…

A powiedzcie mi, jak wspominacie występ przed Type O Negative? Trema musiała być ogromna…

 

Oj była, była..TON to żywa legenda zimnego grania, to kultowe postacie w środowisku.było naprawdę gorąco i sympatycznie…

Trochę prywatnie pytając, jak udaje Wam się pogodzić prace, rodzinę. Każdy ma swoje zajęcia, projekty, mieszkacie w miarę blisko, no ale czas na próby znaleźć trzeba…

 

Zawsze to powtarzam, przede wszystkim liczy się chęć, zapał, wystarczy go mieć i zarażać, wymaga to mobilizacji i konkretnych zasad, ale uwierz mi wszystko można pogodzić, odpowiednia organizacja i da się..

Wizja Ciryam tak za np. 5 lat… Co może się zmienić, nastąpi ewolucja?

 

Tego nie wie nikt.

A nie obiegając aż tak daleko, plany na najbliższe tygodnie. Gdzie Was zobaczymy, usłyszymy?

Najbliższe plany , zapraszamy na koncerty:

15 sierpień 2009 ( sobota) godz.20:30

RzeszOFF Art Festiwal – Rzeszów Rynek, wstęp free.

22 sierpień 2009 ( sobota ) godz. 22 :00

X Jarmark Podhalański – Nowy Targ – Rynek, wstęp free.

30 sierpień 2009 ( niedziela) godz.12:00

RockAutostrada – Proszówki k.Bochnii, wstęp free

30 sierpień 2009 ( niedziela) godz.18:00

Pożegnanie wakacji – Jedlicze – Stadion Nafty, wstęp free

5 wrzesień 2009 ( sobota) godz.18:00

support przed Sabaton – Rzeszów – Plac Lisia Góra

wstęp 30 pln, vip 60 pln

Dzięki;)

dzięki.

Wywiad dla serwisu e-Jasło.pl

Co myślicie o scenie muzycznej w Jaśle?

 

Jest kilka ciekawych bandów, które działały i działają nadal, a ostatnio nawet spory ruch, powstało parę nowych kapel i z tego co wiem szykują się nowe, to bardzo dobrze, niech się coś dzieje, miło, że są ludzie, którzy chcą robić coś nie tylko dla siebie..

Dlaczego taki rodzaj muzyki ?

Dlaczego my gramy taki rodzaj muzyki? Po prostu taki nam odpowiada i wspólnie czujemy się w nim dobrze, nasza muzyka to hybryda wszystkiego co słuchamy na co dzień, nie jesteśmy jednoznacznie zaszufladkowani, określanie nas jednym szyldem mija się totalnie z rzeczywistością, nasze gusta i charaktery muzyczne ciągle się zmieniają.

Czy ciezko bylo sie wybic i nagrac pierwsza plyte ?

 

Z pewnością, przedtem było ciężko i teraz też jest, ale z innych względów, masa zespołów i muza na bardzo wysokim poziomie, dziś wszystko na porządku dziennym, mamy dostęp do Internetu, który umożliwia nam kontakt z wieloma osobami, firmami, można promować swoje materiały, rozwijać się, 10 lat temu, jak zaczynaliśmy, nie było takich możliwości. Początki zawsze bywają trudne a życie muzyka – artysty chcącego coś stworzyć nie jest usłane różami, nie wystarczy tylko chcieć – chociaż to podstawa, potrzeba odrobiny szczęścia. i przede wszystkim solidnego zespołu ludzi, którzy razem będą potrafili stworzyć muzykę. Na tym jednak nie koniec ponieważ to co zostanie stworzone trzeba jeszcze pokazać, próbować swoich sił tam i tu, mieć cel.

Marzenia się spełniają, nam się udało.

Jak sie podobala publicznosc w jasle podczas XVII finalo WOSP mimo mrozu?

 

Mimo strasznego mrozu i wiatru prosto w oczy, bo nie ma co ukrywać, pogoda była fatalna. a do tego ponad godzinna obsuwa spowodowana trwającymi licytacjami, dalej, brak nagrzewnic i „ścian antywietrznych” na scenie to koszmar… Publiczność była jednym słowem zdegustowana samym oczekiwaniem – nie dziwimy się… Najwytrwalsi zostali i chwała im za to. mamy nadzieje, że kolejnym razem przedstawimy się Jasłu w bardziej sprzyjających warunkach pogodowych.

Czy wspolpracujecie z jakimis lokalnymi muzykami?

Masz na myśli czy współpracujemy z jakimiś muzykami z Jasła? Nie, nie współpracujemy.

Współpraca, o ile tak można to nazwać, jest na płaszczyźnie organizacji koncertów, moja agencja „okoart management” ( www.okoart.eu – m.in. organizacja koncertów ), zaprasza zespoły jasielskie na imprezy, koncerty, które organizuję np. Magnificum czy Toubog gościły na koncercie cyklicznym: „Climatyczne nocne granie”.

Jakie plany na przyszlosc ?

 

Promocja !!! Przede wszystkim promocja naszego najnowszego albumu „Człowiek motyl”. Aktualnie album został rozesłany do wszystkich naszych patronackich mediów, celem prezentacji, przeprowadzenia wywiadów, oceny i zrecenzowania albumu, są to nie tylko serwisy internetowe, ale i znane czasopisma muzyczne. Ponadto album, utwory promujące, gościły w wielu rozgłośniach radiowych w kraju, zarówno w tych mniejszych, autorskich programach jak i tych bardzo komercyjnych. No i najważniejsza dla nas sprawa bo bezpośrednia, czyli koncerty , powolutku się rozkręcamy koncertowo , a bezpośredni kontakt i wymiana opinii jest wówczas najczytelniejsza i najszczersza, nikt nikogo nie czaruje tylko mówi to co widzi i słyszy, także tu i teraz zapraszamy na nasze koncerty.

Ciryam w Twoim mieście, a „Człowiek motyl” w twoim odtwarzaczu ! pozdrówka.

Robert by Ciryam.

Wywiad dla serwisu Metal Centre
Dlaczego zmieniliście nazwę z ARDOR na CIRYAM?

Monika; Nowy skład, pierwsza płyta, nowy rozdział, nowa droga, nowy wydawca, kontrakt = nowa nazwa. Poza tym mieliśmy również na uwadze istotną rzecz, a mianowicie, samo brzmienie nazwy, Ardor było za ciężkie i za mocne jak na styl, w którym się poruszaliśmy.

Co właściwie oznacza słowo CIRYAM?

Monika; Ciryam to my i nasza muzyka, wymyśliliśmy je, zatem nie ma żadnego innego odpowiednika, to również zabieg marketingowy, wpisujesz „ciryam” w różnych przeglądarkach i masz odpowiedni wynik.

Wygląda na to, że już od samego początku istnienia zespołu los wam sprzyjał? Pozytywne recenzje w wielu magazynach podziemnych i tych oficjalnych, koncerty nie tylko kameralne ale i duże międzynarodowe festiwale, audycje radiowe i telewizyjne oraz hojni promotorzy. Podpisaliście kontrakt z Diabłem czy po prostu znacie receptę na sukces?

Monika; He, heh, kontrakt z diabłem… nigdy! To prawda los nam sprzyjał, ale nie wszystko sypie się jak z rękawa, chcemy kontrakt – jest, chcemy zagrać na Metalmanii – gramy, od samego początku poświęcaliśmy się całkowicie, kosztowało nas to dużo pracy i wytrwałości, bo przez te wszystkie lata nie sposób zliczyć kłód jakie spadły nam pod nogi, o tym się nie mówi i nie pisze bo i po co, ale trzeba otwarcie powiedzieć – nigdy nie jest tak pięknie jak by się wydawało – nigdy… Najważniejsze jest jednak to, że się nam udawało osiągnąć zamierzone cele, pomimo wszystko…

Ogólnie Gotycki Rock/Metal jest muzyką dość lubianą. Skupia wokół siebie wielu fanów, różnych gatunków muzyki… czyli może po prostu dobrze trafiliście w rodzaj muzyki na jaką jest zapotrzebowanie?

Monika; Równie dobrze możemy powiedzieć, że zespoły death, black metalowe czy heavy metalowe trafiły na rodzaj, na który jest zapotrzebowanie…, każdy zespół znajdzie swoich fanów, każdy lubi cos innego, nie ma reguły.

Robert ; W różnych okresach czasu mamy różne zapotrzebowanie na rynku, raz mniejsze raz większe, jednak zawsze zależne w pewien sposób od przedstawienia, reklamy i promocji danego „produktu”.

Ponadto na czele kapeli stoi atrakcyjna kobieta. Co prawda okres kiedy była moda na kobiece wokale w muzyce metalowej przeminął ale nadal jest to dobry sposób na prezentację muzyki…

Monika; Moda… hmm… To brzmi troche jak „niemodny makaron w rosole”… Muzyka metalowa nie jest zarezerwowana tylko dla mężczyzn, choć gdzieś tam istnieje przekonanie, że jak mocne brzmienie to i mocny męski wokal lub ewentualnie kobiecy, ale brzmiący jak męski, więc na to samo wychodzi,

a gdzie jest tu miejsce dla dźwięcznych kobiecych głosów?

Na szczęście my gramy rocka, a tu damskie wokale są zawsze mile widziane i masz racje, to dobry sposób na prezentację muzyki.

Jak sobie radzi Monika z zalewem testosteronu wokół siebie? :)

Monika; Testosteronu nigdy za wiele J

Robert czy jesteś strażnikiem Moniki? :)

Robert; Nie jestem

Ok. Wróćmy do spraw CIRYAM… Utwór „Venus” z ostatniego albumu bardzo skojarzył mi się z NIGHTWISH (szczególnie połączenie gitar i klawiszy).Jakie są wasze inspiracje muzyczne?

Monika; Nie potrafię określić konkretnego nurtu, stylu, wykonawcy czy zespołu, do którego stricte odnosiłaby się muzyka Ciryam, skąd wypływałyby bezpośrednio nasze inspiracje przy jej tworzeniu, jest to bardzo trudne, bo każdy z nas słucha naprawdę różnej muzyki .

To co słuchamy każdego dnia pośrednio ma na nas wpływ, często nawet nieświadomy i to przekłada się później na pomysły zawarte na płytach Ciryam.

Robert; Venus może kojarzyć się z dokonaniami Nightwish, ale czy to coś złego? Chyba nie, tym bardziej, że zespół Nightwish święci triumfy na całym globie, to lider gatunku. Utwór Venus został skomponowany spontanicznie i choć niektórym przypomina kompozycje wspomnianego zespołu, to jednak ma wyraźne, charakterystyczne, niezaprzeczalne i jak najbardziej ” ciryamowskie” podstawy.

Wydawcą ostatniego albumu „Człowiek Motyl” jest Fonografika. Przyznam, że ładnie wydany krążek…

Monika; Pomysł szaty graficznej i samego wydania w formie digipack był nasz, firma wydawnicza pozostawiła nam w tym względzie wolną rękę, choć ostateczna decyzja do zaakceptowania należała do niej, widać im też się spodobała J

Dlaczego w 2008 roku rozwiązaliście kontrakt z TCM Music/MMP?

Robert; Ustaliliśmy i zapisaliśmy na początku jedno a okazało się drugie, dlatego postanowiliśmy się rozstać i zrezygnować z kolejnych albumów pod szyldem MMP. Staramy się kierować jasnymi zasadami i realizować je, więc podziękowaliśmy i tym samym za porozumieniem stron rozwiązaliśmy kontrakt.

Nagrywacie utwory w polskiej wersji językowej ale na „Człowiek Motyl” znalazły się też wersje angielskojęzyczne utworów „Venus” i „Virus”. Zamierzacie ruszać na Zachód?

Monika; Zobaczymy, choć musze przyznać, że pierwotnym celem było zaspokojenie ciekawości jak zabrzmi Ciryam po angielsku J, ot taki experyment.

Jak przebiega promocja najnowszego albumu?

 

Robert; Promocja, przede wszystkim album został rozesłany do wszystkich naszych mediów patronackich (są to serwisy internetowe, czasopisma muzyczne), celem prezentacji, przeprowadzenia wywiadów, oceny, zrecenzowania albumu. Ponadto utwory promujące ten krążek gościły i goszczą w wielu rozgłośniach radiowych w kraju, zarówno w mniejszych, autorskich programach jak i tych bardzo komercyjnych. I najważniejsza dla nas sprawa, bo bezpośrednia, czyli koncerty , powolutku się rozkręcamy, a bezpośredni kontakt i wymiana opinii jest najczytelniejsza i najszczersza, nikt nikogo nie czaruje tylko mówi to co widzi i słyszy, dlatego zapraszamy na nasze koncerty.

Wasze teksty nie są banalne. Są bardzo poetyckie, pełne metafor i symboliki. Ich autorem jest Monika, no i ty. Czy piszecie je razem, czy po prostu każde z was pisze oddzielny tekst?

Robert; Bywało różnie, raz pisaliśmy wspólnie a raz osobno, ale zawsze nad ostatecznym wyrazem artystycznym pracowaliśmy razem. Zdarzało się też, że napisane przez nas fragmenty idealnie się uzupełniają tworząc całość, jak układanka. To niebanalny pomysł, gdy teksty pisze kobieta i mężczyzna – dwa różne epicentra postrzegania. Nie podejmujemy wzniosłych tematów, piszemy o życiu, o tym co nas w nim drażni, przeszkadza, bulwersuje, ale i o tym co jest piękne, tajemnicze, zagadkowe. Używając metafor możemy się tylko zbliżyć do pewnych zdarzeń, myśli, uczuć, oddać choćby ich zapach.to bardzo trudne. Nasze teksty są na tyle uniwersalne, że każdy odbiorca może je zinterpretować, odnieść do siebie, do swoich przeżyć, doznań.

Ponadto na krążku znajdują się dwa klipy wideo do utworu „Venus” w obu wersjach językowych…

Ile macie w sumie nagrań wideo?

Monika; Cztery, pierwszy teledysk nagraliśmy do płyty „Szepty dusz” do utworu „Cienie nieba, drugi do utworu „W ciszy” z płyty „W sercu kamienia” i trzeci, czwarty do „Venus” z albumu „Człowiek motyl”, licząc w obu wersjach językowych, oczywiście w naszym archiwum znalazłoby się wiele nagranych koncertów, których nie udostępnialiśmy oficjalnie.

Jak wygląda nagrywanie przykładowego teledysku?

Robert : to temat rzeka, ale w błyskawicznym skrócie..

Autorem scenariuszy i imagu do utworów promujących albumy Ciryam jestem ja,

( www.okoart.eu – zapraszam). Punkt 1. przede wszystkim – kompozycja, do której mamy realizować clip, punkt 2. w porozumieniu z zespołem, bądź nie, zostaje napisany scenariusz i sposób reżyserii, punkt 3. sceneria, przygotowanie miejsca (lub wielu miejsc), rekwizytów, charakteryzacja osób biorących udział w teledysku, stroje, makijaże, fryzury, punkt 4. przystępujemy do działania czyli kręcenie materiału, to ciężka praca zależna od wielu czynników i wymagająca konkretnych zdolności i mocy przerobowych, oczywiście dane fragmenty powtarzamy kilka lub kilkanaście razy aż do momentu uzyskania zadowolenia. Zdjęcia mogą trwać dzień , dwa w zależności od scenariusza. Punkt 5. czas obróbki, montażu czyli wybrania najodpowiedniejszych fragmentów, wycinków materiału, z którego montujemy pod wybraną muzykę teledysk, odpowiednio wzbogacając obraz, albo i nie, efektami , kolorami itd.

Zauważyłem, że kreujecie własny image. Czarne stroje z białymi elementami

(np. w postaci tajemniczych przepasek na rękach)…

Monika; Osobiście uważam, że image jest bardzo ważny, co prawda muzyka sama się obroni, ale lubię dopracowane detale, jak „wisienka z listkiem na ciasteczku”, na które ma się jeszcze większą ochotę spotęgowaną bodźcami wzrokowymi, widok jest przyjemny i smakuje lepiej. Zatem im więcej naszych bodźców bierze udział w odbiorze danej muzyki tym szybciej się ją zapamiętuje, a oto też chodzi. Jednym się to spodoba, drugim nie, a trzeci w ogóle tego nie zauważą, ale zawsze jesteśmy „bardziej jacyś niż przeciętni”, zaznaczam jednak, że jest też granica dobrego smaku, którą łatwo przekroczyć, można czasem przesadzić i zrobić z siebie przebierańców a to już jest kicz, ale nam to nie grozi J

Marzeniem wielu kapel jest pozyskanie promotora sponsorującego sprzęt muzyczny. Wam się to udało. To kolejny dowód na to, że los wam sprzyja…

Robert; Ma się ten urok osobisty, he,he, trzeba znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie, nasz managemenet nie śpi.

Za sobą macie mnóstwo koncertów. A jakie są przed wami?

 

Robert; Najbliższe, potwierdzone, na które serdecznie zapraszamy to:

15 maj Sanok -Rynek – Juwenalia studenckie, godz.19:00, wtęp wolny

6 czerwiec – Przeworsk -Rynek- Dni Miasta , godz.20:00, wtęp wolny

15 sierpień – Hoczew k.Leska – Bieszczadzkie lato w Starym piecu , godz.20:00, wtęp wolny

Jakie warunki należałoby wam przedstawić (no i spełnić) by ściągnąć was na jakiś koncert?

Robert; okoart management

www.ciryam.pl

www.okoart.eu

Tel. 605 103 072 (Robert)

Proszę zadzwonić, na pewno się dogadamy, przedstawię w bezpośredniej rozmowie warunki, rider techniczny itd.

Zapewne poświęcacie wiele czasu zespołowi. Czy w waszym przypadku można powiedzieć, że muzyka przynosi wam dochody, z których można się utrzymać?

 

Robert; Krótko i bardzo treściwie: muzyka to nasza pasja, uzależnienie. Oczywiście poświęcamy mu mnóstwo czasu i pracy, na każdym kroku jest muzyka, za i przed nami – wszędzie.

Czy można dzięki temu się utrzymać ? Z pewnością nie. Gdyby każdy z nas podjął decyzję, że zajmuje się wyłącznie graniem w Ciryam to wtedy może i wyżylibyśmy z tego, ale tak nie jest, obecnie każdy z nas ma mnóstwo zajęć poza, niekiedy są to prace, zajęcia ściśle związane z muzyką a niekiedy totalnie inne, dlatego grę w Ciryam traktujemy jako pasję.

Ok. Życzę wam dalszych sukcesów. Tradycyjnie ostatnie słowa zostawiam kapeli…

 

Monika i Robert; Przede wszystkim dziękujemy za wywiad i bardzo interesujące pytania, mamy nadzieję, że nasza współpraca będzie układać się pomyślnie i jeszcze nie raz, nie dwa zagościmy na Waszym serwisie w formie wywiadu itp..

Zapraszamy Wszystkich na nasze koncerty, do zobaczenia i usłyszenia!

Monika & Robert by Ciryam

Wywiad dla magazynu Teraz Rock
SOCZYSCIE I KLAROWNIE.Znany z Metalmanii 2007 Ciryam to jeden z ciekawszych przedstawicieli rocka gotyckiego w naszym kraju. Najnowszy, trzeci album grupy, nie rezygnującej z muzycznych poszukiwań, nosi tytuł Człowiek motyl. Jak tłumaczy gitarzysta grupy i współautor tekstów,Robert Węgrzyn: Motyl przeobraża się z larwy w pięknego owada, który jest delikatny, lekki. Skonfrontowaliśmy to z człowiekiem, który całe życie się zmienia, niekoniecznie z larwy w motyla, czasem myślę, że odwrotnie. Jest wrażliwy i okrutny, kocha i cierpi… Nie chcieliśmy odkrywać wszystkich dróg, żeby słuchacz mógł odnieść się do tego po swojemu. Tak jak do treści tekstów. Mówią one o różnych aspektach miłości. Każdy może odnaleźć tu coś, co przeżył, zobaczył.Jeśli zaś chodzi o muzyczną stronę albumu – przede wszystkim Ciryam brzmi mocniej.Robert; Postanowiliśmy sfinalizować to, co zamierzaliśmy od dawna. Żeby materiał miał pazur, a przy tym brzmiał soczyście i klarownie. Pilnie śledzę produkcje krajowe i wiedziałem, że możemy to osiągnąć w Hertz Studio, u braci Wiesławskich.Idziemy w stronę progresywnego grania z zacięciem metalowym.Najbardziej wyrazistym fragmentem nowej płyty jest przebojowy utwór Venus. Przy odpowiedniej promocji „Venus” mógłby stać się hitem.Robert; „Venus” zrobiliśmy również w wersji anglojęzycznej, myśląc o ataku na rynki zagraniczne. Jest też teledysk, będzie kampania telewizyjna.Zespół rusza też wreszcie z koncertami. Wreszcie, bo w minionym roku nie dali ani jednego!Powód?16 lipca 2008 urodził się syn Moniki, wokalistki Ciryam, i Roberta, nie mieli więc głowy,aby zajmować się występami.ŁUKASZ WEWIÓR

Wywiad dla serwisu Gondolin.pl
Cześć. „Człowiek Motyl” ukazał się pod koniec ubiegłego roku, a poprzedni album dwa lata wcześniej. Nie miałem okazji poznania Waszych wcześniejszych płyt, stąd też ciekawi mnie czy okres dzielący te albumy wiele zmienił w Waszej muzyce ?Witam. Muzycznie trochę się zmieniło, ale nadal słychać, że jest to ten sam zespół. Poprzednia płyta „W sercu kamienia” podobnie jak „Człowiek motyl” łączy różne style muzyczne; rock, pop, progres, gotyk, metal, przy czym zmieniły się lekko proporcje.”Człowiek motyl” bliższy jest pop rockowi niż gotyk metalowi

Bardzo podoba mi się oprawa graficzna płyty. Przy okazji dzięki za umieszczenie tam naszego logo.

Czy pomysł takiej właśnie okładki zrodził się w Waszych głowach,

czy też wymyślił Wam ją profesjonalny grafik ?

Pomysł prosto z naszej wyobraźni, który wykonała Aneta Popławska, studentka grafiki komputerowej. Największą trudność sprawiło nam przelanie wizji na papier, które umożliwiłoby najbardziej zbliżone wykonanie, odtworzenie ze strony graficzki, ale udało się małymi kroczkami, zaś efekt jest zadowalający. To nie pierwsza pozytywna opinia na temat naszej szaty graficznej, więc jak widać nie tylko nam się podoba.

W ostatnim zdaniu mojej recenzji napisałem że wciąż nie wiem dlaczego „Człowiek Motyl”. Możecie jakoś przybliżyć okoliczności powstania takiego właśnie tytułu i do czego tak naprawdę on się odnosi ?

Każda płyta Ciryam; „Szepty dusz”, „W sercu kamienia” i „Człowiek motyl” mają tytuły o głębszym, może i ukrytym znaczeniu, zawsze staraliśmy się doszukiwać pewnych wewnętrznych treści w naszej twórczości. Jak do tej pory dawaliśmy też słuchaczom wolną rękę w interpretacji. Na płycie nie ma jakichś wzniosłych treści, podejmujemy zwykłe ludzkie sprawy, choć temat miłości, emocji, uczuć jest dla mnie wysoce ważny, tym bardziej z kobiecego punktu widzenia być może najważniejszy; „Venus”, „Skała”, „Igła”, „Niczyja” a nawet „Virus” traktują o miłości i towarzyszących jej negatywnych emocjach jak żal, złość, zazdrość, gniew, rozczarowanie. Miłość potrafi unieść człowieka ponad ziemię, zmienia się jak motyl, ale niestety nie zawsze jest tak jak sobie wyobrażamy i szybko można spać… „Color” nawiązuje do wrażeń zmysłowych jakie w życiu nam towarzyszą, jak może być pięknie, pomimo, że wokół jest chaos, zaś „Wezuwiusz”, „Twarze faraonów” to tylko niewielki obraz tego co nas otacza, relacji międzyludzkich i rzeczywistości, w której przyszło nam żyć. To tak w wielkim skrócie o czym jest mowa na płycie i do sedna – człowiek jak motyl, unosi się szczęśliwy i upada, kocha, cierpi, zmienia się pod wpływem otaczającej rzeczywistości, ale do końca nie jestem przekonana czy z larwy w pięknego motyla czy też odwrotnie…

Z tego co wiem, każda Wasza poprzednia płyta wydana była przez inną wytwórnię. Skąd takie ciągłe zmiany ? Nie odpowiadają Wam warunki stawiane przez wytwórnie, czy może szukacie tej najbardziej Wam odpowiadającej ?

Szczerze mówiąc to nie możemy narzekać na żadną z wytwórni, z którą mieliśmy do czynienia, Ars Mundi umożliwiło nam nagranie albumu w profesjonalnym studio i zaistnieliśmy formalnie na rynku muzycznym, dzięki TC Music / Metal Mind Production mogliśmy wydać na świat drugi album, dostępność płytki, promocja internetowa była bez zarzutu i choć kontrakt podpisaliśmy na trzy albumy postanowiliśmy rozwiązać umowę i zaryzykować… nie chciałabym wnikać w szczegóły… Fonografika przedstawiła najlepsze dla nas warunki, zajmuje się rozprowadzaniem, sprzedażą płyt a my weszliśmy w Okoart management, który już wcześniej, tylko nieformalnie, zajmował się promocją i organizacją koncertów, jak widać skutecznie, a to dopiero początek… J

Gotyk jest u nas gatunkiem prawie na wymarciu, a w Waszej muzyce jednak wciąż pojawiają się jego elementy. Nie sądzicie, że niesie to za sobą niebezpieczeństwo zmniejszania się ilości fanów na koncertach, a co za tym idzie, mniejszej sprzedaży płyt ?

Są zawsze dwie strony medalu, jestem świadoma, że lata świetności gotyku dawno minęły, ale przecież my stricte gotyku nie gramy… Nasza muzyka to mały „misz-masz” stylów muzycznych, jak już wspomniałam, występują w niej elementy rocka, pop’u, progresu, gotyku i metalu… Pewnie niektórzy na samą myśl o takiej mieszance wybuchowej w tym momencie się skrzywili, ale proszę mi wierzyć, że nie jest to ani groch z kapustą, ani kluski z makiem, raczej herbata z prądem. Z jednej strony można pomyśleć, że skupiamy wielbicieli tych wszystkich gatunków razem, ale z drugiej istnieje ryzyko, że wielbiciele np. gotyku nie zaakceptują elementów pop rocka, bądź fanom rocka nie spodobają się naleciałości metalu itd. Ufam, że jednak zarówno jednym jak i drugim nasza muzyka przypadnie do gustu i zobaczymy się na koncertach…

Chcielibyście w przyszłości osiągnąć status gwiazdy pokroju np. Closterkeller ?

W końcu jakby na to nie patrzeć, to prekursorzy gotyku w Polsce.

Zespół Closterkeller to prekursor gotyku w Polsce i święcił swoje triumfy w latach kiedy gotyk był na „topie”, niestety teraz ten styl muzyczny powoli zanika i zespołom wiodącym prym w tym nurcie muzyki też coraz gorzej się wiedzie, ale statusu jaki osiągnęły nikt im nie odbierze, wpisały się w historię naszej muzyki i tak już pozostanie, pytanie czy chcielibyśmy osiągnąć taki status… tak, ale na razie próbujemy zaistnieć i wpisać się w historię ze swoim charakterystycznym nieco wyrafinowanym stylem grania, w którym tylko elementy czerpiemy z gotyku… jestem przekonana, że i dla nas znajdzie się miejsce J

Jakie są Wasze inspiracje poza gotykiem ? Jakie zespoły odcisnęły na Was swoje piętno i miały największy wpływ na Waszą muzykę ?

To trudne pytanie i ciężko udzielić na nie jednoznacznej odpowiedzi. Nie jestem w stanie wymienić wykonawców, zespoły, które mogłyby mieć wpływ na naszą muzykę, wydaje mi się, że wszystkie dźwięki jakie doświadcza się każdego dnia mają pośredni i bezpośredni wpływ. Każdy z nas słucha różnej muzyki, nie tylko rock, progres, art, gotyk, ale i metal, power metal, hard core, new metal, ambient, muzykę poważną, jazz, pop rock… Inspiracje czerpiemy z serca, to ono nam podpowiada…

Zastanawia mnie w jakim celu umieściliście na albumie bonusowe wersje niektórych . utworów, a do tego w wersji angielskiej. Czyżby chęć ekspansji na zachód ? Czy też próba własnych możliwości w posługiwaniu się obcym językiem ?

Pewnie jedno i drugie, ekspansja na zachód zawsze mile widziana a „próba nie strzelba”,

zresztą od dawna kusiło mnie wykonanie naszych utworów w obcym języku… choćby dla porównania.

Wiem, że występowaliście kiedyś na jednej scenie z Type O Negative. Czy ten koncert wywarł na Was jakieś szczególne wrażenie ? Czy też był jednym z wielu w Waszej karierze ?

Każdy koncert jest dla nas wyjątkowy, ale skłamałabym gdybym przyznała, że występ z Type O Negative był jednym z wielu. Nie co dzień ma się okazję zagrać na jednej scenie z gwiazdą takiego formatu…

Tego wydarzenia, koncertu, spotkania a nawet pogawędki z członkami zespołu ToN nikt z nas nie zapomni…

Polski rynek muzyczny generalnie zdominowany jest przez artystów pokroju Dody, Feel itp. A co sądzicie o nim w kontekście muzyki mało popularnej, np. takiej jak Wasza ?

Czy ciężko jest się przebić i utrzymać na powierzchni ?

Niestety, polski rynek zdominowany jest chodliwymi „towarami”, które zaspakajają wypaczone gusta muzyczne starych grzybiarzy, nastoletnich chupachups’ów i takich tam lizaków, nie twierdze, że ta muzyka jest gorsza a inna jest lepsza, nie, nie, dla mnie takich podziałów nie ma, chodzi o to, że ta „inna” muzyka, niekoniecznie taka jak nasza, nie ma swojego godnego miejsca na rynku, ludziom wbija się do głowy to co jest proste, przyjemne bo to ma się sprzedać. To nie wina Polaków, że podoba im się to co kilkanaście razy, a może i więcej usłyszą w radio, telewizji, sama przyłapuje się na nuceniu utworu, który tak naprawdę ani nie jest dla mnie fajny, ani ciekawy, do tego głupi tekst i w ogóle blee… po prostu koszmar w biały dzień… nie wiem czy to się kiedykolwiek zmieni… choć szansa jest zawsze i cicho wierzę, że przyjdzie czas, że takie zespoły jak my zobaczymy w telewizji (nie tylko na 4fun tv), usłyszymy w radio (niekoniecznie po 22), a ludzie będą nucić nasze utwory… na razie jest ciężko… i przebić się i utrzymać na powierzchni

Jakie środki przekazu uważacie za najlepsze do reklamowania siebie i swojej twórczości ? Radio, telewizja, prasa. czy może internet ?

Wszystkie są dobre, ale szczerze mówiąc to telewizja i radio trzęsą polskim rynkiem muzycznym, no niestety, internet goni, depcze po piętach, jednak wymaga podjęcia własnej inicjatywy i trochę wolnego czasu, a telewizja, radio automatycznie narzucają co masz posłuchać, czy zobaczyć, ostatecznie polubisz to z przyzwyczajenia, osłuchania.

Z natury jesteśmy leniwi, zatem ta druga forma szybciej do nas dociera.

Jakie plany na przyszłość ? Koncerty ? Prace nad nowym albumem ?

Koncerty, koncerty i koncerty… Promocja nowego albumu „Człowiek motyl”. Już niebawem nowe terminy na naszej stronie.

Monika i Robert są małżeństwem. Co było pierwsze: zespół, czy Urząd Stanu Cywilnego ? Czy fakt wspólnego życia i jednocześnie wspólnej pracy nie jest męczący ?

Ja nie mógłbym pracować razem z żoną – chyba byśmy się w końcu pozabijali. ;)

Znamy się i gramy razem od 2000 roku, Urząd Stanu Cywilnego był trochę później… bo 2005r. To prawda, bardzo trudno pogodzić życie prywatne i zespół, wspólna praca też może stać się męcząca, tym bardziej, że nie zawsze myślimy podobnie, ale oboje mamy na uwadze dobro zespołu i staramy się rozwiązywać konflikty w miarę „bezboleśnie” J. Wielkim minusem wspólnej pracy jest to, że często granice pomiędzy sprawami zespołu i prywatnymi zacierają się, na czym zawsze ucierpi nasz związek, niejednokrotnie podporządkowywaliśmy swoje życie pod zespół. Plusem natomiast jest to, że mamy okazję współpracować ze sobą na innej płaszczyźnie niż tylko związek, rodzina, mamy wspólną pasję, której jesteśmy wierni…

Co chcielibyście przekazać stałym czytelnikom i gościom Gondolin.pl ?

Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników serwisu Gondolin.Pl, zapraszam na nasze koncerty i zachęcam do zapoznania się z naszym nowym materiałem zawartym na płycie „Człowiek motyl”

Dzięki za wywiad i do zobaczenia na koncertach.

Ja również dziękuję, do zobaczenia, do usłyszenia!

Monika by Ciryam

Wywiad dla serwisu Rock Area

Ciryam był wydawany już przez Ars Mundi później Metal Mind, co spowodowało, że postanowiliście się związać z mało znaną na rockowej scenie Fonografiką a sami zająć promocją (Okoart)?

Dużo zawdzięczamy naszym poprzednim wydawcom, Ars Mundi umożliwiło nam nagranie pierwszego albumu w profesjonalnym studio i zaistnienie na rynku muzycznym, Metal Mind wydał nasz drugi album, zajął się promocją internetową, ale nie zawsze jest tak ładnie jak to wygląda, Fonografika może nie jest dobrze znana na rockowej scenie, ale ogólnie bardzo dobrze prosperuje i przede wszystkim przedstawiła najlepsze dla nas warunki jakie mieliśmy do tej pory. Natomiast jeżeli chodzi o promocję medialną, koncertową to właściwie niewiele się zmieniło od pierwszej płyty bo od początku zajmował się tym Robert, tylko mniej oficjalnie, a teraz jako Okoart ma większe pole do popisu,

co będzie dalej… zobaczymy

Jak wyczytałem w waszym bio, materiał na album Człowiek Motyl powstał już jakiś czas temu, później mieliście problemy z wydawcą. Czy w między czasie powstawał kolejny materiał, czy raczej szlifowaliście napisane już utwory?

Materiał na „Człowieka motyla” powstał jeszcze w czasie trwania umowy z Metal Mind, ale już wtedy myśleliśmy o rozwiązaniu umowy, to było ryzyko, ale podjęliśmy je, nie nazwałabym tego jako problemy z wydawcą, po prostu postawiliśmy wszystko na jedną kartę; nie oddamy materiału nowemu wydawcy, jeżeli nie wynegocjujemy odpowiednich dla siebie warunków, udało się… Wracając do pytania, w tym czasie nie tworzyliśmy nowych numerów, skupiliśmy się na materiale,

który jeszcze nie został wówczas wydany

Skąd pomysł, aby zaprezentować dwa utwory a wersjach anglojęzycznych? Macie zamiar promować album poza granicami Polski?

A czemu nie… Ekspansja na zachód mile widziana, heh, a tak poza tym, to z ciekawości,

jak zabrzmi Ciryam po angielsku.

Co skłoniło was do rejestracji teledysku. To dość drogie przedsięwzięcie, a w obecnych czasach trudno przebić się z mocnym uderzeniem do telewizji. Czy uważacie, że obecnie warto inwestować w teledyski?

Oczywiście, uważam, że to nawet konieczne. Teledyski ogląda się nie tylko w tv, ale na serwisach internetowych do tego celu przeznaczonych. Wizerunek zespołu jest dopełnieniem muzyki, obraz i dźwięk idą w parze i szybciej docierają do słuchacza, który utożsamia muzykę z danym wykonawcą. Warto inwestować w taki przekaz swej twórczości, to na pewno pomaga w promocji

Czy nie myśleliście o przygotowaniu wersji skróconej utworu Venus na potrzeby wideoklipu?

Ta wersja może być za długa dla przeciętnego telewidza.

Nie, nie myśleliśmy, uważam, że jest na tyle dynamiczny, ekspresyjny, że widz ani się obejrzy

a clip się skończy… i pozostanie z niedosytem…

Dlaczego zrezygnowaliście z wyposażenia albumu w booklet? Wydaje mi się, że nawet w przypadku polskich tekstów słuchacz bardziej skupia się na nich, jeśli ma w rękach książeczkę.

Wydanie w formie digipack jest drogie, droższe od naszych poprzednich wydawnictw zawierających książeczkę, zatem gdybyśmy wyposażyli nowy album w booklet koszty byłyby jeszcze większe, więc tym razem uznaliśmy, że jeżeli słuchacz zainteresuje się płytą, bądź nawet jednym utworem to zajrzy na naszą stronę, na której już niebawem pojawią się wszystkie teksty z albumu „Człowiek motyl”, przy poprzednich produkcjach uznawaliśmy to za zbędne, jednak w przypadku gdy tekstów nie ma załączonych do płytki na pewno znajdą się na naszej stronie www.

Kontynuując motyw tekstów – mniemam, że skoro prezentujecie przeważnie materiał polskojęzyczny – do tekstów musicie przykładać dużą wagę. O czym są wasze teksty? Jakie niosą przesłanie?

Nie przesadzając… i ciągle to powtarzam, nie podejmujemy wzniosłych tematów, nie apelujemy o lepszy świat i takie tam, nie czuje się do tego upoważniona, każdy ma prawo do swojego zdania, myśli i nikomu nie trzeba tłumaczyć co byłoby dla niego dobre, nikogo nie chcemy pouczać, ani przekonywać do swoich racji. Akceptujemy świat taki jaki jest i tak go opisujemy. Nie ukrywam, że nieodłącznym motywem podejmowanym w naszej twórczości jest miłość, to temat bliski każdemu z nas, każdy może mówić o nim na wiele sposobów i każdy z nich będzie właściwy, miłość to niewyczerpany dzban emocji, oczywiście nie chodzi tylko o jej pozytywny aspekt, ale również o negatywne związane z nią wrażenia.

Od wydania albumu miął już jakiś czas. Zapewne docierają do was reakcje fanów i prasy. Czy jesteście zadowoleni z recenzji i odbioru płyty Człowiek Motyl?

Tak, jesteśmy zadowoleni, dostajemy wiele pozytywnych odpowiedzi, pozytywne recenzje, słowa uznania w e-mailach i nie tylko a naszą muzykę chętnie prezentują rozgłośnie radiowe, dostajemy również propozycje koncertów i inne oferty medialne…

Ciryam z jednej strony prezentuje mocne uderzenie spod znaku gotyckiego rocka, z drugiej ambitne prog rockowe rozwiązania. Czy nie myśleliście nad bardziej zdecydowanym ukłonem w stronę

jednego z tych gatunków? Spotkałem się z opiniami, ze dla fanów grania progresywnego gracie zbyt gotyk-metalowo ;)

Od samego początku zdawaliśmy sobie sprawę z ryzyka, że fani rocka progresywnego mogą nie zaakceptować elementów gotyku i odwrotnie fani gotyk metalu mogą nie zaakceptować progresu, bądź też jedni i drudzy odrzucą naleciałości pop rocka, który również przeplata się przez nasze utwory. Taka jest nasza muzyka, choć nieraz przeszło nam przez głowę by grać mocniej bądź skłonić się bardziej w stronę klimatycznego prog rockowego brzmienia, ale to nie byłoby do końca prawdziwe bo nasza muzyka wypływa z serca, to ono nam podpowiada… Jest jednak druga strona tej kwestii, w którą głęboko wierze, że słuchacze odnajdą w naszej muzyce to czego nie ma w żadnej innej, jak na kapele prog rockową gramy inaczej niż wszyscy, a elementy gotyku, pop rocka czy metalu to tylko urozmaicenie, które nie zburzy całościowego obrazu a doda ciekawego smaku…, którym będą degustować się zarówno fani progresu, gotyku jak i pop rocka…

Jakie są plany promocyjne grupy Ciryam. Czy możemy spodziewać się większej trasy koncertowej na wiosnę, a może atak na festiwale latem?

Powoli rozkręcamy się, nowe terminy niebawem na oficjalnej stronie, myślę, że i trasa na wiosnę jak i letnie festiwale wchodzą w grę :) wszystko w przygotowaniu, będą potwierdzenia ,

będą i informacje na oficjalnych stronach, śledźcie czujnie.

Czego możemy się spodziewać po kolejnej płycie zespołu? Czy są już przybliżone plany jej wydania?

Szczerze mówiąc jeszcze o tym nie myślimy, na razie skupiamy się na promocji albumu „Człowiek motyl”

Dzięki za wywiad i życzę powodzenia w imieniu redakcji i czytelników Rock Area.

Ostatnie zdanie pozostawiam wam.

Ja również dziękuję za wywiad, pozdrawiam serdecznie całą redakcję i wszystkich czytelników portalu, zapraszam na koncerty i zachęcam do zapoznania się z naszym nowym materiałem zawartym na „Człowiek motyl”

Monika by Ciryam

Wywiad dla magazynu Estrada i Studio
Pamiętacie pierwsze nagranie zespołu? Na czym je zrobiliście?Robert: Oczywiście, że pamiętamy. Nagrywaliśmy jeszcze jako zespół Ardor – to było dokładnie w 2001 roku czyli dobrych 8 lat temu, z tamtejszego team’u zostałem ja i Monika. Biorąc pod uwagę nasze ówczesne możliwości finansowe i wszystkie…inne – było to idealne miejsce na nagranie naszej pierwszej demówki, nagranie w studiu w pewnej mierze profesjonalnym. Mowa o sanockim studiu Manek. W studiu wykorzystywaliśmy mikser Behringer Eurorack MX2004A, odsłuchy Spirit Absolute 4P by Soundcraft, mikrofon wokalowyShure KSM32, mikrofony instrumentalne:Shure SM57 , AKG C1000 / D112, Audix, oraz pełny zestaw mikofonów perkusyjnych marki Sennheiser, Electronic Drum System DDRUM 4 + pady YAMAHA Power Special/Stage Custom, blachy Zildjan… Klawiszowiec wykorzystywał dodatkowo klawiaturę sterująca MIDI + moduł dźwiękowy Roland SC-88, gitarzyści używali wtedy kultowych kostkowych przesterów Bossa Metal Zone mt2, natomiast basista grał na studyjnym wzmacniaczu Hughes& Kettner Bass Kick 707. Wszystko było zapisywane przy pomocy karty M-Audio Delta 1010 / Delta 66 i sekwencera Emagic Logic Audio Platinum v.5.5.1 (ślady: 16-live, 96-virtual, oraz MIDI), to tak w wielkim skrócie…Pierwszy kontakt z zawodowym studiem?Robert: Zarówno dla mnie jak i dla Moniki Studio Manek było pierwszym studiem o „w miarę” profesjonalnych możliwościach. Kolejnym, i tu możemy mówić już o zawodowym studio „od A do Z”, było krakowskie studio Lynx Music.Właściwie to jeszcze przed Lynxem nagrywaliśmy drugą demówkę w białostockim Studio Hertz, a dopiero później, już po podpisaniu kontraktu na nasz pierwszy oficjalny krążek („Szepty dusz”) z warszawską firmą Ars Mundi, zakotwiczyliśmy w Krakowie w Studiu Lynx Music. Nasz wydawca skierował nas do wyżej wymienionego studia, a praca tam tak nam się spodobała, że kolejny album „W sercu kamienia” również zarejestrowaliśmy w tym studiu.Dlaczego ostatni album powstawał w studiu Hertz?Robert: Mieliśmy okazję wcześniej popracować z tamtejszymi realizatorami, poza tym słyszeliśmy brzmienie innych produkcji wychodzących spod ich ręki, to brzmienie było najbliższe naszym oczekiwaniom co do ostatecznego wyrazu „dźwiękowego” naszej nowej płyty. Po prostu wiedzieliśmy jak chcemy zabrzmieć i to zadecydowało o wyborze.Jak przebiegała sesja nagraniowa?Robert: Sesję „Człowiek motyl” rozpoczęliśmy od zaklimatyzowania się w nowym otoczeniu ( Białystok – drugi koniec Polski) …a później przyszedł czas na nagrywanie bębnów. Pracowaliśmy na stole mixerskim ; Amek Classic. Mytek 8×192 8 Channel AD/DA (x2) plus systemy operacyjne typu ; Nuendo software ver. 2.2.0,Samplitude Profesional ver. 9,Algorithmix Linear Phase PEQ Red.Damian: Na początek musiałem podjąć istotną decyzję, a mianowicie czy użyję przy nagraniu żywych bębnów czy też skorzystam z perkusji elektronicznej. Ze względu na oczekiwane brzmienie końcowe płyty, po konsultacjach z realizatorem, uznałem, że zrezygnuje z nagrywania żywych bębnów. Nie dysponowałem na tyle dobrym setem aby osiągnąć zamierzony cel, więc do nagrania partii perkusji użyłem elektroniki czyli systemu DDrum, „żywe” były tylko blachy i werble. Użycie tego sytemu pozwoliło mi skupić się wyłącznie na samym nagrywaniu, odpadło dostrajanie bębnów, dobieranie odpowiednich mikrofonów, szukanie początkowego dźwięku, itd. Miałem ponadto ogromną możliwość podkładania różnych próbek dźwiękowych a to znowu pozwoliło mi na ukręcenie takiego brzmienia, jakie sobie założyłem – efekt końcowy był bardzo zadowalający.Następny do boju stanął basista – Złoty. Po ukręceniu odpowiedniego brzmienia basu przystąpił do nagrywania swoich patii. Po 48 godzinach ślady zostały zarejestrowane.wykorzystany sprzęt to Gallien Kruger 800 RB i Ampeg SVT 2 Pro tube , podpięte liniowo, gitarka na aktywnych „meckach ” pięciostrunowy GMR.Robert: Kolejnym etapem było nagrywanie gitar. I tutaj przede wszystkim użyty został legendarny head Mesa Boogie Triple Rectifier, Custom cabinet 4×12 (półotwarta) Mesy – Road Kinga, całość dopalona „tajemniczym tube screamerem” z lat 80-tych. Każdy nagrywał swoje partie do każdego numeru po dwa razy by nadać ciężar brzmieniu, po zarejestrowaniu głównych partii – riffach i zagrywkach, Grzesiek przystąpił do nagrywania solówek, ( korzystając dodatkowo z Tc Elektronika, pedału expresji i kaczki. Po kilku dniach ciężkiej i dokładnej pracy przyszła kolej na partie instrumentów klawiszowych, w dwa dni zarejestrowano pełny set.Mateusz: Używam obecnie dwóch syntezatorów Rolanda RS-50 oraz Korga Tritona Studio oraz od przypadku do przypadku Yamahe SY-22. Partie klawiszy na ostatnią płytę zostały zarejestrowane za pomocą sygnału MIDI, a następnie ów sygnał przetworzony został przez Korga Tritona Studio.Robert: Na tym etapie pracy musiała nastąpić chwilka odpoczynku. Przeznaczyliśmy ten czas na wstępny mix całości, na uporządkowanie wszystkiego, na początkowy dobór brzmień pod kątem efektu końcowego. Po zmixowaniu całości muzy do pracy przystąpiła Monika.

Monika: Nagrywanie rozpoczęłam od numerów wokalnie dla mnie łatwiejszych, żeby się rozkręcić (śmiech). Nagrywałam kolejno; główne ścieżki wokalne, potem drugie, trzecie, plus ewentualne szepty, ozdobniki itp., itd. Po nagraniu każdego z utworów przesłuchiwaliśmy je, sprawdzając dykcję, weryfikując czy pojawiły się odpowiednie dźwięki tonacyjnie, a następnie, jeżeli było to konieczne nagrywaliśmy poprawki. Ustaliliśmy również, że wokale będą w miarę „bliskie” i czyste, bez większych pogłosów, diley-ów i „takich tam” reverb-ów (śmiech), zabiegi te zostały użyte tylko przy niewielkich niuansach w paru utworach…

To już nastąpiło na etapie miksu?

Robert: Tak, bo po zarejestrowaniu wszystkich wokali przeszliśmy do mix’u głównego. Pracowaliśmy standardowo, ustawiając głośniej, ciszej, delay i reverby, na tym etapie następowała też edycja – czyszczenie brudów, przydźwięków itd.

Po dopracowaniu całości mix został zakończony, rozpoczęto natomiast wstępne próby masteringu – finalnego określenia całości albumu.i tu mogliśmy tylko mniej więcej określić, opisać jak powinno to brzmieć, reszta pozostawała w rękach realizatorów. Po upływie miesiąca bracia Wiesławscy (realizatorzy), przesłali nam kilka próbek masteringu w celu dokonania wyboru najbardziej zadawalającej nas wersji. Po zastanowieniu i dokonaniu selekcji podjęliśmy decyzję i tym samym studio Hertz zremasteringowało cały album według wybranej przez nas koncepcji.

koncepcji było kilka; bardziej nisko brzmiąca całość czyli więcej basu, trochę środka … bardziej wysunięte na „przód” gitarki, większy atak dynamiki perkusji itd….do masteringu użyto De-Esser Weiss z Serii 102 jest jednym z najbardziej wychwalanych urządzeń cyfrowych na rynku masteringowym. Inżynierowie Weiss’a połączyli więc swój układ De-Essera z najlepszymi funkcjami legendarnego procesora dynamiki z Serii 102. W rezultacie powstał Gambit DS1, wolnostojący cyfrowy procesor dynamiki o nieporównywalnej jakości i spójności brzmienia, pasmo kompresji jest wybierane między lowpass, bandpass lub highpass i wykracza funkcjonalnością poza de-essing.

Procesor Finalizer Plus, został wyposażony w algorytmy wykorzystujące najnowszą wersję wielokrotnie nagradzanej technologii masteringowej firmy TC Electronic, która zwiększa przejrzystość brzmienia miksów oraz dodaje im ciepła i niesamowitego „wykopu”, ponadto kompresor : EL8 DISTRESSOR, wyposażony w automatyczną regulację wzmocnienia (głośności) przeznaczony do stosowania w profesjonalnych zastosowaniach dźwiękowych , Digitech VCS 1, Rane DC 24podwójna Bramka / Kompresor /Limiter z 2 drożnym crossover’em, procesory dżwięku ;Roland r-880,Lexicon

MPX-1,Eventide H-3000,Digitech TSR 24,Yamaha Rev-7 (x2)

i procesory dynamiki ; Ashly SC-50 (x2),Drawmer 201,DBX 160x (x2),DBX 902 de-esser, DBX 903 compresor (x6),DBX 904 gate (x2),Yamaha EQ Q2031A,SPL Transient Designer 9946 itd….oj tony sprzętu tony, ado nagrań poszczególnych instrumentów wykorzystywane były mikrofony :

NEUMAN U-57,AKG C-414 EB ,AKG C-3000,AKG D-3400,AKG D-112

SENHEISER MD 421 ,SENHEISER MKH 415 T,SHURE: SM 57, BETA SM 57, SM 81

Czy zespół posiada własne studio projektowe? Salę prób z możliwością nagrywania?

Robert- Zespół współpracuje z miejskim ośrodkiem kulturalnym – Regionalnym Centrum Kultur Pogranicza, który udostępnia nam własną salę prób. To umożliwia nam indywidualną i dość komfortową pracę przy projektowaniu nowych i ćwiczeniu nieco starszych kompozycji. Jeżeli chodzi o fakt nagrywania to owszem, mamy taką możliwość, posiadamy część sprzętu potrzebnego do realizacji nagrania ; posiadamy własny stół mikserski ;Mackie CFX 12 MK II, mikrofony wokalowe ( Shure i Ev Dynamic, efekty typu Tc Electronic – GMajor czy G-Sharp, omikrofonowanie perkusji – Shure pracujemy w systemie operacyjnym ;Cubase SX3 wtedy śmiało nagrywamy próby by móc również w domu popracować nad kompozycjami.

Gracie na piecach Soundmana – dlaczego wybraliście akurat te wzmacniacze?

Robert: Gram na head’zie Soundmana Mk V, jestem endorsemenem tej firmy. Z tych wszystkich wzmacniaczy, które miałem sposobność przegrać Soundman jest najbliższy moim oczekiwaniom, wcześniej grałem na poprzedniku mojego pieca – Mk III, który sprawdzał się w bojach znakomicie. Kiedy postanowiłem przejść na kolejny model Soudmana, head został zrobiony na moje indywidualne zamówienie. Mój egzemplarz nie jest absolutnie seryjną wersją, różni się zasadniczo – jest tam wpakowanych trochę podzespołów, które również wykorzystywane są w Mesa Boogie, bardziej podrasowane lampy itp.

Co do drugiego gitarzysty, to aktualnie Grzesiek obsługuje Mesa Boogie WideBody Combo., 1 x 12 komentarz zdaje się być zbędny…

Także wasze gitary to produkcje z Polski – dlaczego nie gracie na zachodnich wioslach?

Robert: Na zachodnich też gramy.(Gibson Les Paul – Studio – USA), ale zdecydowaliśmy się również na gitarki zrobione pod nasze dość wyrafinowane specyficzne gusta. To, że są polskie absolutnie nie oznacza, że gorsze, tym bardziej, że firma Mayones stanęła na wysokości zadania i gitary brzmią naprawdę dobrze a design jest zabójczy, zresztą zapraszam do looknięcia kto oprócz nas zamawia tam sprzęt – www.mayones.pl

Grzesiek: Ja znowu gram na polskiej gitarze bo jestem patriotą (śmiech) Poważniej – długo nie mogłem się przekonać do polskich produkcji, jednak po zakupie Setiusa stwierdziłem, że w tym kraju niektórzy „stolarze” też potrafią wystrugać niezłą deskę dorównującą zachodnim produkcjom! Mój set wygląda teraz następująco: gitara Mayones Setius Pro, struny Ernie Ball 9-46, kostki Dunlop Jazz 3…

Używacie efektów podlogowych/kostek czy procesorow rackowych? Analog czy cyfra?

Robert: Używamy kostek podłogowych: bramki szumów – bossa , delayów, reverbów itd.(BOSS-DD-3 Digital Delay, CH-1 SUPER Chorus ) oraz procesorów rackowych. Sam używam procesora w racku, jest to podwójny procesor TC.Electronic G-Sharp – sekcja reverb oraz delay/modulation, 256 efektów + 99 presetów user. Kiedy pracuję nad brzmieniem gitary bazuję głównie na brzmieniu lamp z heada przy czym dodatkowo nasycam je tymi właśnie efektami.

Grzesiek: Za moje brzmienie odpowiada Mesa Boogie WideBody Combo., a poza tym elektronika: Digitech Whammy 4, Boss DD-20 Giga Delay, Boss CE 5, Boss TU 2, Morley Wah, Xotic BB preamp.Biorąc pod uwagę warunki sceniczne największym argumentem przemawiającym za efektami analogowymi jest ich niezniszczalność i niezawodność, dlatego też takie efekty stanowią większość w moim pedalbordzie.

 

Macie spore doświadczenie koncertowe, jak zmieniają się realia polskiej estrady na przestrzeni ostatnich kilku lat?

Robert: Jeśli popatrzeć na to „technicznie”, to sprzęt nagłośnieniowy jest coraz lepszy a i realizatorzy bardziej kreatywni niż kilka lat temu. Co do ludzi przychodzących na koncerty – tutaj chyba nic się nie zmienia…oprócz frekwencji, która zależy również od wielu czynników. Ważne jest, ile kosztuje bilet, jakie są akurat koncerty w okolicach, kto dziś ma urodziny itd. Przekonany jestem jednak, że zagorzali fani rocka, metalu i w ogóle – muzyki na żywo – zawsze będą chodzić na koncerty, bo doskonale wiedzą, że koncert a utwór w radio to zupełnie inne światy.

Damian: W dzisiejszych czasach trudno jest o „publikę” na koncertach taką, jaka była dawniej. Choć sprzęt był do niczego, chociaż grał zespół, który mało kto znał – ludzi było masę. Teraz choć sprzęt jest bardzo dobry, gra zespół w miarę znany – ludzi jest mało… Wydaje mi się, że nastał teraz boom „tańca”, masa ludzi chodzi na imprezy typu disco. Mało kapel rockowych jest promowanych przez media ogólnokrajowe, co wcześniej było na porządku dziennym, programy typu „Clipol”, „Czad komando” itp. dawno zniknęły z programu TV. Dzisiejsze programy, filmy dla młodzieży promują taniec… Myślę, że gdy znów nastanie „era” rockowa, ponownie przez koncerty będzie się przewijała masa ludzi.

Mateusz: Na szczęście duże firmy nagłaśniające w większości przypadków starają się o dobrych akustyków, świetlików oraz o dobrą technikę na scenie, coraz rzadziej spotyka się ludzi z przypadku, chociaż jest to nadal możliwe… Od strony sprzętowej polska scena wygląda bardzo różnie, w zależności (co zrozumiałe) od wysokości budżetu danej imprezy, możemy spotkać na scenie od dobrych systemów liniowych i monitorowych oraz dobrego światła po stare zużyte sprzęty, które ledwo co wydają jakieś dźwięki i znaki świetlne.

Jak można zauważyć, bardzo dbacie o wizualną stronę zespołu, video, sesje fotograficzne itd. – czy to pomaga w promocji waszej muzyki?

Monika: Oczywiście, że pomaga. Muzyka jest najważniejsza, to nie podlega żadnej dyskusji, ale strona wizualna, teledysk, image na fotkach nadaje jej charakter. Dzięki tym środkom emocje przepływają wprost do słuchacza, któremu patrzy się prosto w oczy z obiektywu, z ekranu. Choć wyobraźnia człowieka jest nieograniczona i potencjalny słuchacz może sobie wszystko wyobrazić, to jednak promocja jest silniejsza, gdy można coś zobaczyć, dotknąć i utożsamiać z daną muzyką. Wrażenia estetyczne są silniejsze gdy się czegoś słucha i jednocześnie ogląda, zatem najlepiej uruchomić jak najwięcej zmysłów by wzmocnić wrażenia, taki odbiór zapamiętujemy najszybciej… a oto właśnie chodzi.

Robert: Dobry zespół to, oprócz dobrej muzy, dobry wizerunek; wtedy mamy komplet. To musi się zgadzać – dźwięk i obraz – jedno z drugim musi iść w parze, wtedy widać, że to jest poważne i niesie ze sobą podwójny ładunek emocji. Dźwięk spotęgowany obrazem – teatr – sztuka, takie powinny być wszystkie koncerty, by swą estetyką, wystrojem wzbudzały zachwyt widza i słuchacza, tak jak w dobrym filmie; jeśli muzyka jest kiepska, to piękne krajobrazy i obsada top’owych aktorów nie osiągnie tego co by mogła… Zatem staramy się dbać o nasz wizerunek, obraz pomaga w promocji, powiedziałbym wręcz, że w tych czasach obraz jest nieodzownym elementem każdego poważnego projektu. Jak widać na przykładzie innych dziedzin sztuki, scenarzyści, reżyserowie, kreatorzy mody, wszyscy ciągle ścigają się w swoich fantazjach a my możemy dzięki nim patrzeć jak przekracza się pewne granice tworząc sztukę…

Damian: Reklama podstawą handlu! (śmiech) Wiele osób po oglądnięciu naszego klipu zaczęła interesować się muzyką zespołu i co za tym idzie samym zespołem. Trzeba promować, reklamować sie jak produkt itd. inaczej nie ma się racji bytu w światku artystycznym. Częste sesje foto podnoszą w jakiś sposób „prestiż” strony, widać także, że coś się dzieje w „naszym” zespołowym życiu.

Monik,Robert,Mateusz,Damian,Grzesiek by Ciryam.

autor: Bartłomiej Frank

Wywiad dla portalu Przybytek Uciech Muzycznych

– Jak oceniacie swój ostatni album „Człowiek Motyl”?

Jesteśmy zadowoleni z efektu naszej pracy jakim jest album „Człowiek motyl”, zarówno jeżeli chodzi o muzykę, wyraz, brzmienie, jak i stronę graficzną.

Mamy nadzieję, że słuchacze również docenią nasz wysiłek i z przyjemnością sięgną po płytę…

– A w porównaniu z poprzednimi płytami jest lepszy/gorszy?

Biorąc pod uwagę umiejętności techniczne, doświadczenie -z pewnością lepszy. Każda płyta jest inna, trudno nam oceniać ich wyraz artystyczny… Na pewno z płyty na płytę staramy się nagrywać lepiej, szukać nowych ciekawszych rozwiązań, ale to zazwyczaj słuchacze oceniają, która płyta odpowiada im najbardziej..

 

– Co się zmieniło od czasu powstania pierwszej płyty?

Od czasu nagrania „Szepty dusz” dla warszawskiego Ars Mundi zmieniło się bardzo dużo, przede wszystkim muzyka, skład zespołu, wytwórnia fonograficzna, ilość zagranych koncertów, liczba naszych fanów… J

 

– A jak się Wam go nagrywało ten album?

Nagrywanie albumu „Człowiek motyl” przebiegało bardzo sprawnie, to nasza trzecia wizyta w profesjonalnym studio, zatem doświadczenie robi swoje, inne podejście do sprawy, dodatkowo profesjonalna pomoc i czujne ucho ze strony braci Wiesławskich nie pozwoliło umknąć żadnym „niewłaściwym” dźwiękom…

– Między albumami są dwa lata odstępu, czy coś zmieniło się w Ciryam przez ten czas?

Pomiędzy każdym albumem Ciryam są dwuletnie przerwy, ten czas wypełniony był pracą nad promowaniem materiału, graniem promujących tras koncertowych, studiowaniem (wówczas większość z nas kończyła szkoły średnie i rozpoczynała studia, bądź była w trakcie studiów) oraz przygotowaniami do kolejnej płyty… nie wspominając już o sprawach stricte prywatnych… A czy coś się zmieniło od „W sercu kamienia” do „Człowieka motyla”? Właściwie tak, przede wszystkim wiek członków zespołu, stan cywilny niektórych J image zespołu i nieco charakter muzyki nowego materiału…

 

– Co chcecie przekazać swoją muzyką?

Nie podejmujemy specjalnie wzniosłych tematów w swej twórczości, nie pouczamy, nie apelujemy o lepszy świat, przedstawiamy go takim jakim on jest, czyli zarówno piękny, dobry jak i obrzydliwy i zły, nie jest to jednak powód do umartwiania się, cierpienia, nasza muzyka ma raczej pozytywny, radosny wydźwięk… a treści dotykają nadzwyczaj przyziemnych, ludzkich spraw, odczuć, wyobrażeń… dlatego czasem każdy z nas chciałby stać się, poczuć motylem…

– Od początku mieliście jakiś cel, któremu się poświęcacie, czy on się zmieniał?

Tak, ciągle się zmienia, na początku chcieliśmy stworzyć zespół… i udało się zebrać skład, chcieliśmy nagrać płytę demo… nagraliśmy, chcieliśmy ją wydać oficjalnie… wydaliśmy, chcieliśmy grać koncerty… graliśmy, chcieliśmy wydać kolejną płytę… wydaliśmy ją w jeszcze większej wytwórni, chcieliśmy zagrać na największym festiwalu metalowym w środkowej Europie – Metalmanii… zagraliśmy, chcieliśmy supportować duże zespoły… udało się, chcieliśmy wydać kolejną płytę na jeszcze lepszych warunkach jak do tej pory… udało się… Ciągle stawiamy sobie coraz to nowe wymagania i większe cele, już obmyślamy kolejne, jedno jest pewne, wszystkie zmierzają ku jednemu marzeniu ( a te również się spełniają) … hmm… miliony sprzedanych płyt, miliony fanów, największe trasy koncertowe… J A tak na poważnie to, osiągnięcie każdego z wyżej wymienionych celów kosztowało nas bardzo dużo pracy i wysiłku, niekiedy wydawało się już nic niemożliwe, bo kłody pod nogami były większe niż sam cel, jak widać wiele rzeczy da się pokonać, jeżeli się wierzy… jeżeli się temu poświęci… jeżeli bardzo się tego pragnie…

– Ile ludzi tyle opinii, a w jakim nurcie Wy umieścilibyście swoją muzykę?

Osobiście uważam, że nasza muzyka to mały misz-masz stylów muzycznych, znajdziemy tu elementy progresywnego rocka, gotyku, popu a nawet heavy metalu… nie jestem w stanie określić jednej szuflady w niekończącej się garderobie muzycznej… co nie oznacza jednak, że nasza muzyka jest jak …zielona skarpetka nie do pary z granatową w zestawie z bordowo – różowym sweterkiem w niebieskie paski… J myślę, że połączone przez nas style są gustownie dobranymi elementami tworzącymi całkiem przyjemną, rytmiczną całość, która znajduje wielu zwolenników i smakoszy podobnych mikstur…

– Czemu akurat takie preferencje?

Ten nasz mały „misz-masz” jest wynikiem naleciałości i preferencji każdego członka zespołu z osobna, każdy z nas słucha różnej muzyki, nie chodzi tu nawet o szeroko rozumiany rock, ale wszelkie gatunki muzyczne, pomijając disco polo, dance i takie tam, nie ,nie, żebyśmy się źle nie zrozumieli… J

– Z czego czerpaliście inspirację do płyty „Człowiek Motyl”?

Szczerze mówiąc to chyba nikt nie myślał o samej „inspiracji” jako „inspiracji”…J po prostu to co w nas tam gdzieś głęboko drzemie, jak i to co słyszymy wokół siebie, co przeżywamy aktualnie, nieświadomie wpływa na nas, a jak się to skumuluje – wypływa… sami nie wiedząc kiedy tworząc obraz i dźwięk… ot życie, doświadczenia, dźwięki wokół nas, kolory… wszystko…

 

– Czy macie w planach szerszy podbój rynków zachodnich?

Czas pokaże …

– Jakie macie plany na przyszłość?

Skupmy się na najbliższych… czyli koncerty promujące nasz najnowszy album „Człowiek motyl”,

na które serdecznie wszystkich zapraszamy

Monika by Ciryam.

autor: Urszula Kłos

Wywiad dla portalu ProjektQ

1. To już trzeci raz zagraliście koncert w Tarnobrzegu, jakie wrażenia wywozicie z naszego miasta? Jak odbieracie Tarnobrzeską publiczność.

To prawda, w Tarnobrzegu gościliśmy już trzy razy, na pierwszym naszym koncercie zostaliśmy tak mile i entuzjastycznie przyjęci, że grzechem byłoby tu nie powrócić…

I tak za każdym razem… J Tarnobrzeska publiczność jest niesamowita, początkowo trochę przyczajona, ale jak tylko rozpocznie się koncert gotowa do szaleństw… Za każdym razem spotykaliśmy się z pełnym uznaniem z jej strony, o takiej publiczności marzy każdy zespół… J

2. Tym razem wystąpiliście na koncercie inaugurującym działalność ProjektQ, w dodatku jako gwiazda wieczoru, a od Waszego występu wiele zależało. Właściwie na Was spoczywała „odpowiedzialność” za udany debiut projektu. Czuliście presję?

Może delikatną…, ale czuliśmy też, że fani i tym razem nie zawiodą, poza tym tak ciekawa propozycja działalności jak ProjektQ i przesympatyczna ekipa tworząca i organizująca to przedsięwzięcie też musiała mieć swój pozytywny oddźwięk jeżeli chodzi o udany debiut i imprezę… zatem odpowiedzialnością mogliśmy się bezstresowo podzielić… J

3. Co sądzicie o samym projekcie?

Szczerze to fajna sprawa… Internetowa Scena Tarnobrzega, dużo zaczyna się na niej dziać, ciekawe plany, podejmujecie dużo interesujących przedsięwzięć, organizacja imprez kulturalnych, koncertów lokalnych zespołów, (które często nie mają możliwości się pokazać), relacje z różnych wydarzeń, reportaże, artykuły, prezentacje, co ciekawe… również użytkownicy portalu mogą zamieszczać swoje filmy, swoją muzykę, zdjęcia, wiersze itp.itd. To świetny pomysł na rozwój kulturalny miasta, młodzi ludzie mają co w wolnym czasie robić, mogą podzielić się z innymi swoją twórczością, która być może nie ujrzałaby światła dziennego… a wiadomo, każdy artysta musi mieć dla kogo tworzyć, prosta zależność, bo inaczej zaprzestaje to robić. ProjektQ ma dobrą perspektywę, wróżę pełny sukces. A na razie trzymam kciuki za dalszy rozwój…

4. Macie w dorobku trzy płyty. Która jest dla Was najważniejsza? O ile w ogóle któraś jest…

Każda z płyt, które wydaliśmy oficjalnie jest dla nas bardzo ważna, zawiera myśli, uczucia nasze serca, wypłynęła z nas… Gdybyśmy oceniali je pod względem możliwości technicznych to zapewne wybralibyśmy ostatnią „Człowiek motyl”, wiadome, najbardziej dojrzała, większe umiejętności, doświadczenie itd., ale tu chodzi o sam związek emocjonalny… najważniejsza… każda w swoim czasie, po prostu …

5. Standardowe pytanie: kto pisze teksty?

Na pierwszej płycie „Szepty dusz” i na drugiej „W sercu kamienia” wykorzystaliśmy teksty Roberta, osobiście uważam, że robi to bardzo dobrze, musiałam je jednak „przerobić” do danego utworu przez co często były okrojone, a to zapewne zmniejszało ich wartość artystyczną jeżeli chodzi o przekaz i charakterystyczny „polot twórczy” autora, mam jednak nadzieję, że kiedyś ujrzy światło tomik poezji jego autorstwa, wtedy będzie można ocenić pierwotne teksty, które z bólem serca, jak ostatni złoczyńca rozszarpywałam… kreśliłam, przestawiałam… To czysta zbrodnia, dlatego dopiero na trzeciej płycie „Człowiek motyl” podjęliśmy decyzję, że teksty będziemy pisać wspólnie, oczywiście zawsze znajdą się przeciwnicy i zwolennicy naszej decyzji, ale uważam, że była to dobra decyzja…

6. A kto komponuje muzykę?

Muzykę zespól Ciryam komponuje wspólnie, czasem na próbie wpada pomysł do głowy a czasem ktoś przychodzi z fajnym tematem i „zaraża” nim pozostałych… ot po prostu…

7. Jakieś konkretne plany na przyszłość?

Tak, koncertowa promocja najnowszej płyty „Człowiek motyl”

8. Chcielibyście jeszcze zagrać w Tarnobrzegu?

Co za pytanie… oczywiście, do takich miejsc, do takiej publiczności zawsze będzie nas przyciągało…

Monika by Ciryam.

autor: Michał Rozwód

Wywiad dla Metal Mundus
  1. Od premiery waszej ostatniej płyty minęło już trochę czasu. Zapewne zdążyliście już trochę się do niej zdystansować, zwłaszcza że nagrywaliście materiał ponad rok temu. Jak oceniacie to wydawnictwo? Coś byście zmienili?

Płyta „Człowiek Motyl” została nagrana w listopadzie 2007 w studio Hertz w Białymstoku, tak to prawda, zdążyliśmy ochłonąć i zdystansować się nieco do nowego materiału… Pomimo upływu czasu nadal jesteśmy zadowoleni z naszej pracy, może jakieś małe „niuanse”, które byśmy zmienili, poprawili, ale artyści już tak mają… zawsze znajdzie się coś co można byłoby zrobić inaczej, pomysłów nigdy nie brakuje, pojawiają się nowe, inne.. jednak wychodzę z założenia, że nie powinno „grzebać” się w tym co już jest, lepiej stworzyć coś całkiem nowego, kto wie może na kolejną, czwartą płytę Ciryam….

  1. Jesteście zadowoleni ze współpracy z Fonografiką? To raczej wytwórnia mająca z metalem niewiele wspólnego. Jak oceniacie promocję „Człowieka motyla?” Zawartość krążka raczej nie pozostawia nic do zarzucenia. Jest klip i angielskie wersje dwóch kawałków, na pochwałę zasługuje też oprawa graficzna.

Właściwie to w jakiej stylistycznie firmie jesteśmy wydani nie ma większego znaczenia jeżeli firma jest konkretna, oferuje jasne i atrakcyjne dla nas warunki a przy tym szybko rozwija się i dobrze prosperuje… Zanim podpisaliśmy kontrakt śledziliśmy jej poczynania. Faktem jest, że festiwali rockowych / metalowych nie organizuje… ale reklamę medialną zapewnia, płyty są dostępne w całej Polsce, a koncertami, które niebawem się zaczną, już zajmują się nasi managerowie..

  1. A tak w ogóle to po co są te angielskie wersje utworów? Tak jako ciekawostka, czy planujecie karierę na zachodzie?

Dwa utwory w wersji anglojęzycznej „Virus” i „Venus” zamieściliśmy jako bonus dla tych słuchaczy, którzy są ciekawi jak zabrzmiałby Ciryam po angielsku… A kariera na zachodzie… kto wie… być może…

  1. Skąd wziął się pomysł na tytuł krążka. Wydaje mi się, że teksty mają niewiele wspólnego z człowiekiem-motylem, ale może się mylę?

Hmm, teksty są niby takie „oczywiste” (patrz pyt.7), że nie widać związku… Jedna metafora i już kłopoty z interpretacją…

Zawarte na płycie treści dosłownie nie odzwierciedlają tytułu, zawsze staraliśmy się doszukiwać pewnych wewnętrznych, prawie, że ukrytych znaczeń w naszej muzyce i tekstach, podobnie było na płytach „Szepty dusz” i „W sercu kamienia…”. Wracając do tytułu trzeciego albumu; Człowiek jak motyl zmienia się przez całe swoje życie, jest wrażliwy i jednocześnie okrutny, czasem biegnie z wiatrem a czasem pod wiatr, kocha, cierpi… I tak jest przedstawiony w naszej twórczości…

  1. Czy planujecie jakąś trasę koncertową promującą nowy album?

Batalia koncertowa już w natarciu, niebawem nowe terminy koncertów, staramy się wybierać te możliwości koncertowe, które zapewnią nam też odpowiednią jakość.

  1. Apropo koncertów, macie naprawdę imponujący dorobek pod tym względem. Czy z któregoś występu jesteście szczególni dumni? Któryś utkwił wam mocniej w pamięci?

Każdy występ jest dla nas wyjątkowy… Zagraliśmy ponad 100 koncertów małych i dużych, oczywiście najbardziej zapadają w pamięć te największe jak występ na Metalmanii, supportowanie Type O Negative czy Hunter Fest, ale niesamowite emocje wyzwala każdy koncert, widok bawiących się fanów, wszelkie słowa uznania dają niewiarygodną siłę do dalszej pracy… a tego właśnie potrzebuje artysta – mieć dla kogo tworzyć…

  1. Jesteście zadowoleni z tekstów? Pojawiają się pewne głosy, że nie są one najwyższej jakości… Wiadomo, że język ojczysty oceniać łatwiej niż obcy, ale mimo wszystko, czy nie wydaje się wam, że niektóre teksty są zbyt, hm.. oczywiste?

Jak do tej pory usłyszałam tylko jeden „pewny głos” płynący z portalu Metal Mundus… hmm, czy są oczywiste…na pewno na płycie „Człowiek motyl” nie ma wzniosłych epickich apeli o lepszy świat czy coś w tym stylu, nie ma tu też poezji śpiewanej… dlatego niezrozumiałe jest dla mnie oczekiwanie tekstów w stylu polskich poetów… przyjęliśmy inicjatywę, że jeżeli akceptujemy świat takim jakim on jest – tak go opisujemy, po co „owijać w bawełnę” jak można otwarcie „prosto w oczy”, choć tak naprawdę osobiście nie uważam żeby były aż tak „oczywiste” jak … „anioła głos”… Są utwory bardziej „lajtowe” i są takie, nad których interpretacją trzeba się zastanowić a nie brutalnie wyszarpywać słowa z kontekstu jak sęp podniecony własnym lotem twórczym… Zawsze znajdzie się ktoś „za” jak i „przeciw”, w sztuce nie ma kwestii bezspornych… J podsumowując … nie każdy może stać się motylem..

  1. Wydaje mi się, że apogeum świetności zespołów gotyckich minęło kilka lat temu. Wy chyba też troszkę zmieniliście stylistykę. Teraz bliżej wam do innych gatunków niż do gotyku. Jak wy to oceniacie? Czy nie wydaję się wam, że zwiększyła się przez to liczba fanów?

Tak to prawda, lata świetności gotyckich kapel minęły… Najbardziej stricte gotycka, choć nie do końca, była nasza pierwsza płyta „Szepty dusz” (2004r.), druga „W sercu kamienia” (2006r.) to mały „misz-masz” stylów muzycznych, zaś trzecia „Człowiek motyl”(2008r.) ma bliżej do pop rocka niż do gotyk metalu… Czy zwiększyła się liczba fanów… zapewne tak, na pewno grupa zwolenników progresywnego rocka z elementami popu, gotyku, elektroniki jest większa niż stricte gotyk metalu..

  1. A teraz takie małe pytanko prywatne. Jak to z wami było, Państwo Węgrzynowie? Czy zbliżył was do siebie zespół czy najpierw byliście parą? I jak wam się razem pracuje?

Byliśmy razem od samego początku… Zespół zbliżył nas do siebie… Jak wygląda nasza praca? Co dzień wspólnie rozważamy wiele kwestii dotyczących Ciryam, choć nie zawsze jesteśmy jednomyślni to jednak wszystko da się w miarę bezkonfliktowo rozwiązać, tym bardziej, że oboje mamy wspólny cel i pasję…

Monika by Ciryam.

autor: Robert Wiśniewski

Ciryam atakuje z nowym…

Ciryam atakuje z nowym materiałem zwanym „Człowiek Motyl”. To właśnie ta płyta jest głównym tematem mojej pogawędki z Moniką (Midiam) i Robertem (Morfeuszem), czyli z wokalistką i gitarzystą tej grupy. Nie ograniczaliśmy się jednak tylko do jednego wątku… Cóż, więcej poniżej:)

  1. Cześć! Jak czujecie się mając już w rękach nowe dzieło pt. „Człowiek Motyl”? Jesteście w pełni zadowoleni z tej płyty?

Cześć, płyta „Człowiek Motyl” została nagrana prawie rok temu w studio Hertz w Białymstoku, od tego czasu zdążyliśmy ochłonąć i zdystansować się nieco do nowego materiału… Emocje ponownie wzrosły gdy doszło do dnia ogólnopolskiej premiery, która odbyła się 12 września 2008r. Wierzyliśmy, że pomimo rozwiązania kontraktu z firmą Metal Mind Productions, pomimo ryzyka jakie podjęliśmy, uda się nam wydać ten album. Dlatego mając go już w rękach, widząc okładkę itd. jesteśmy podwójnie dumni… Co do „w pełni zadowolenia” zawsze będzie troszkę brakowało, ale tak to już jest, że artysta coś by jeszcze zmienił, coś dodał…

  1. Opowiedzcie co nie co o jej powstawaniu. Tutaj chciałbym też poruszyć kwestię ciekawej okładki, podoba mi się ten obrazek. Skąd wzięliście na niego pomysł i kto jest autorem?

Cieszy nas, że okładka się podoba, to już nie pierwsza pozytywna opinia na jej temat.. J Gdy uzgodniliśmy, że tytuł płyty będzie brzmiał „Człowiek Motyl” od razu narzuciła nam się wizja, którą przedstawiliśmy wykonawczyni projektu Anecie Popławskiej studentce Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, pracowaliśmy razem ciężko, krok po kroku i w końcu udało się uzyskać efekt, który sobie wyobraziliśmy.

Natomiast jeśli chodzi o powstawanie samej muzyki to jest to wynik naszych różnych „wyobrażeń” i upodobań muzycznych, każdy wnosił jakieś ciekawe pomysły, które składaliśmy w całość, czasem były to gotowe szkielety a czasem tylko fragmenty, które inspirowały do stworzenia całości….ot artyzm, z pewnością ta płyta jest bardziej zespołowa niż poprzednie…..

  1. Dlaczego nazwaliście nowy album „Człowiek Motyl”? Podczas słuchania tekstów nie doszukałem się żadnego konceptu więc zakładam, że po prostu fajnie to brzmi… Mam rację?

Brzmi fajnie.., ale to nie jedyny powód… Zawarte na płycie treści dosłownie nie odzwierciedlają tytułu, zawsze staraliśmy się doszukiwać pewnych wewnętrznych, prawie, że ukrytych znaczeń w naszej muzyce i tekstach, podobnie było na płytach „Szepty dusz” i „W sercu kamienia…”. Wracając do tytułu trzeciego albumu; wyobraziliśmy sobie motyla, który przeobraża się z larwy w pięknego owada, delikatnego, wrażliwego, lekkiego, ma on także swoje ciemne oblicze… Człowiek jest do niego podobny, zmienia się przez całe swoje życie, jest wrażliwy i jednocześnie okrutny, czasem biegnie z wiatrem a czasem pod wiatr, kocha, cierpi…

Nie chcielibyśmy jednak rozwiewać wszystkich wątpliwości jakie mogą nasunąć się słuchaczom, do tej pory zawsze pozostawialiśmy „furtkę” w interpretacji aby każdy mógł się odnieść do tytułu i zawartych treści na swój sposób, może akurat odnajdzie coś co sam przeżył… Hm, Tobie się nie udało…J ale przynajmniej znalazłeś pozytywny oddźwięk… tzn. brzmienie…

  1. Promocja mimo niewielkiej wytwórni nie pozostawia nic do życzenia. Na płycie można znaleźć chociażby klip do numeru „Venus”. Jak pracowało się na planie? Swoją drogą trudno o lepszy wybór kawałka na singiel.

Na planie kręcenia teledysku spędziliśmy dwa dni… Pierwszy etap to ujęcia zespołu, poszczególnych muzyków, drugi to ujęcia historii, fabuły, która przeplata się z prezentacją zespołu.

Scenariusz teledysku jest autorstwa Roberta, a samo nagrywanie i montaż pod nadzorem Roberta, prowadziła ekipa z portalu i telewizji Krosno24.

Co do wyboru utworu promującego, owszem „Venus” to reprezentatywny numer, ale myślimy, że nie jedyny, który z powodzeniem mógłby promować album, zresztą w kolejce jako drugi i trzeci singiel radiowy już czekają kolejne utwory z albumu „człowiek motyl”.

  1. Poprzedni krążek wydaliście w maju 2006 roku, co działo się z Wami od tamtego czasu i jak teraz z perspektywy czasu odbieracie „W Sercu Kamienia”?

Od tamtego czasu działo się wiele m.in. trasa plenerowa z Radiem Rzeszów, koncerty promujące najnowszy album, udział w prestiżowych festiwalach – międzynarodowych; Hunter Fest – Szczytno, Art Rock Fest -Lubin. Braliśmy udział i prezentowaliśmy videoclip „w ciszy” w najważniejszym polskim festiwaluYACH FILM 2006. Końcem 2006 odbyła się Kamienna Trasa Ciryam promująca album” W sercu kamienia ” i na finał KTC oraz V oficjalne Urodziny zespołu, zagraliśmy koncert z zaprzyjaźnionym gościem : grupą Ankh. Otrzymaliśmy brązowego scenika 2006 od gazety Nowiny. Królowaliśmy przez 8 tygodni na I miejscu na liście przebojów Radia Centrum. W 2007 wystąpiliśmy na największym festiwalu w europie środkowej – Metalmanii. Dalej, na 4Fun.tv ukazał się teledysk do utworu promującego album ” w sercu kamienia, w audycji „rockowanie” i emitowano go ponad 70 razy. Następnie kolejna trasa po kraju czyli Ciryam Tour 2007. A 14 czerwca zaprezentowaliśmy się w warszawskim klubie ” Stodoła ” przed światowego formatu gwiazdą, zespołem TYPE O NEGATIVE. Zagraliśmy także na Targach Music Media w Krakowie. Podpisaliśmy kilka umów endosermenckich – sponsoringowych z SOUNDMAN, MAYONES GUITARS, MARKL L. To tak po krótce J A album „W sercu kamienia”, odbieramy nadal pozytywnie, włożyliśmy w niego kawał swojego serca i nie tylko… a poza tym to interesujący kawałek muzyki, zresztą chyba znasz album i masz takie samo zdanie J.

  1. Tamten materiał ukazał się pod banderą Metal Mind Productions. Jak się Wam z nimi współpracowało i dlaczego odeszliście?

Trudno mówić o jakiejkolwiek współpracy…

(…) Tak to zwykle w życiu bywa… często jest inaczej niż powinno, niż jest ustalone – zapisane, dlatego podczas rejestrowania materiału na trzeci krążek – drugi dla TC/MMP jednomyślnie zdecydowaliśmy i postanowiliśmy rozwiązać kontrakt dotyczący wydawania kolejnych albumów Ciryam pod szyldem TC MUSIC / MMP, w związku z powyższym, za porozumieniem stron, przestała obowiązywać UMOWA- KONTRAKT, dotycząca nagrań kolejnych albumów dla w/w firmy.

  1. Teraz związani jesteście z firmą o nieco innym profilu. Wprawdzie Fonografika ma na swoim koncie kilka bardzo dobrych pozycji z cięższymi dźwiękami to jednak, ponad wszelką wątpliwość nie jest to ich priorytetowa stylistyka. Skąd więc pomysł na podpisanie kontraktu właśnie z nimi?

Właściwie to w jakiej stylistycznie firmie (może nie disco polo’wej J) bylibyśmy wydani nie ma większego znaczenia jeżeli firma jest konkretna, oferuje jasne i atrakcyjne dla nas warunki a przy tym szybko rozwijająca się i dobrze prosperująca… to nie ma się nad czym zastanawiać… Zanim podpisaliśmy kontrakt śledziliśmy jej poczynania i właśnie dlatego zdecydowaliśmy się na Fonografikę.

  1. Wracając jeszcze do MMP, to zagraliście dzięki nim na Metalmanii. Jak wspominacie tamto wydarzenie, czy była to najważniejsza impreza w historii Ciryam? A jeśli nie to powiedzcie jaki koncert był dla Was najbardziej istotny?

Wydawnictwo MMP w ogromnej mierze przyczyniło się do tego koncertu, pomocna okazała się też ogromna determinacja ze strony Roberta. Fakt Metalmania duże wydarzenie, mnóstwo maniaków, fajne show, fajna impreza, wrażenia jak najbardziej pozytywne, ale każdy koncert, niezależnie od tego czy duży czy mały, jest istotny dla Ciryam, widok bawiących się fanów, wszelkie słowa uznania są dla nas osobistym sukcesem, każdy z nas ma swoje mniej lub bardziej ulubione momenty… a emocji podczas koncertów nie jest się w stanie zmierzyć, opisać w żaden możliwy sposób, dlatego każdy koncert jest ważny… choć gabarytowo, owszem Metalmania jedna z większych imprez, na których graliśmy, ale nie najważniejsza… Wyjątkowo wspominamy również koncert w warszawskiej Stodole przed Type O’Negative, Hunter Fest (duża scena) i wiele innych…

  1. Rozmowa ta odbywa się jednak z okazji premiery nowego krążka, a więc wróćmy do tej kwestii. Co spowodowało, że zamieściliście dwa utwory w języku angielskim? Planujecie może wydanie całej płyty w języku synów Albionu?

Owszem, być może w niedalekiej przyszłości… , a te dwa utwory ( virus i venus) zamieściliśmy jako bonusy dla tych słuchaczy, którzy są ciekawi jak zabrzmiałby Ciryam po angielsku…

  1. Osobiście zdecydowanie cenię odwagę zespołów śpiewających po polsku, dlatego cieszę się, że Wy nie uciekacie od tego pięknego języka. Czy Monika woli śpiewać w rodzimym języku, czy też używając obcych słów?

Szczerze mówiąc, język polski nie jest językiem łatwym w śpiewaniu, jest twardy… Język angielski jest płynny, miękki… Będąc jednak w Polsce wykonujemy utwory po polsku… Choć dla wielu zespołów język obcy jest ucieczką przed komponowaniem tekstów, które łatwo poddaje się krytyce bo je rozumiemy. Czasem utwór po angielsku z błahym tekstem podoba się i nikt nie zwraca uwagi na jego treść, natomiast utwór z polskim tekstem ma jeszcze jedno pole do oceny i zawsze znajdą się tacy, którym się on nie spodoba…

  1. Autorem tekstów (oprócz wokalistki) jest również Robert Węgrzyn. Jakie treści chcieliście przekazać wraz z tą płytą?

Przede wszystkim; na ‘człowiek motyl ‘ nie ma wzniosłych apeli o lepszy świat czy coś w tym stylu, nie, nie, akceptujemy go takim jaki jest i tak go opisujemy , przedstawiamy realne zderzenie rzeczywistości często nawet brutalnej („Diler”, „Virus”), bez zasad („Twarze faraonów”) i wrażliwości („Wezuwiusz”) w zestawieniu z przewrotnym pięknem, delikatnością i paletą emocji („Venus”, „Niczyja”, „Igła”, „Skała”) a do tego „szczypta” zwykłych, bądź niezwykłych wrażeń zmysłowych („Color”) , ot życie, które każdy może odnieść do siebie, ale nie każdy może stać się motylem..

  1. Muzycznie wpisujecie się w dość mało popularną ostatnimi czasy stylistykę, czyli w tak zwany metal/rock gotycki. Chociaż, w sumie nie brak w mainstreamie bandów grających podobnie. Przykładem może być nowy polski band – UnSun. Nie frustruje Was, że taki młodziutki zespół z miejsca podpisuje papiery z Century Media, a Wy raczej tułacie się od stajni do stajni?

Muzycznie nie wpisujemy się wyłącznie w nurt rocka gotyckiego, to jak najbardziej mylne zaszufladkowanie, bynajmniej album „Człowiek motyl” to nie jest album stricte gotycki, być może fakt „niewiasty na wokalu” i oprawa klawiszy już świadczą o gotyku… Z pewnością nie. Poprzednie albumy szeregują nas w tym nurcie, natomiast „Człowiek motyl” pomimo elementów muzycznych, tekstowych, które być może ocierają się o stylistykę gotyku, jest zdecydowanie bliższy do pop rocku, progresywnego grania czy new metalu… ot taka właśnie jest nowa płyta Ciryam. Czy taka stylistyka jest również passe? Zatem co jest teraz na topie, black metal, death, heavy… jeżeli zespoły brałyby to pod uwagę zamiast tworzyć to co z serca płynie byłoby strasznie „artystycznie płasko” na polskiej scenie muzycznej…

Co do „nowego” polskiego bandu „UnSun”, młodziutki… dobre sobie, przecież doskonale wiesz, że ten zespół to zdecydowany i rasowy projekt zrobiony z premedytacją i pełną świadomością ludzi, którzy są doświadczonymi muzykami i z niejednego pieca chleb jedli, muzycy takiego pokroju, bez znajomości i wpływów kontaktowych nie zakładaliby nowego zespołu gdyby przyszło im walczyć o wydawnictwo, promocje, kontakty itp., itd. od zera, bo to byłby absurd.

A propo ” TUŁACTWA” – życzymy zatem innym kapelom by miały możliwość takiego tułactwa… Faktem jest, że mamy okazję sprawdzić możliwości kolejnego polskiego wydawnictwa a nie jest to „zagraniczny gigant”, który zapewniłby w oszałamiającym tempie karierę artystyczną i popularność… jesteśmy w Polsce, więc skupmy się na polskich realiach, więc tak naprawdę żadne wydawnictwo zajmujące się muzyką niszową nie zapewni takiej promocji… choć uważamy, że jest to tylko kwestia finansów i poświęconego czasu.

  1. Jak to jest grać „muzykę środka” nad Wisłą? Nie jesteście wszak stricte metalowym zespołem, a i do radia raczej Was nie wezmą. Podejrzewam, że nie jest to droga usłana różami, ale chciałbym się dowiedzieć co Wy o tym sądzicie?W poprzednim pytaniu częściowo już odpowiedzieliśmy, powtórzymy jeszcze raz – bez odpowiednich kontaktów, pieniędzy i przede wszystkim samozaparcia nie ma co w ogóle myśleć o jakimkolwiek zaistnieniu… A co do Radia , to nie jest kwestia muzyki jaką prezentujemy tylko formatów radia jakie są u nas w kraju, wystarczy popatrzeć jak muzyka „rockowa” jest promowana i jak sprzedaje się za granicami naszego kraju…
  2. Po otwarciu digipack’u w oczy rzuca się strona poświęcona partnerom oraz zaprzyjaźnionym mediom. Czy doceniacie rolę promocji internetowej? W dzisiejszych czasach chyba ciężko o lepsze medium, jak myślicie?W chwili obecnej trudno jeszcze zastąpić tv i radia, net mimo coraz większej popularności, która z dnia na dzień wzrasta jest jednak nadal słabszym medium, mimo serwisów you toube, myspace czy last.fm, pewnie niedługo się to zmieni, ale narazie tv bije na głowę, telewizja to konkretne narzędzie promocji, oczywiście media internetowe coraz więcej mogą „zwojować”, ale nie trudno zauważyć ile kapel jest na necie a ile w tv, i które z nich są „większymi gwiazdami”… w sensie popularności bo o kwestiach artystycznych nie ma co dyskutować…
  1. W latach ’90 Polska miała bardzo silną scenę takiego klimatyczno-gotyckiego grania. Takie kapele jak Moonlight, Artrosis, czy Closterkeller miały status prawdziwych gwiazd. Wy zaczynaliście później, i może dlatego rozgłos na miarę wspomnianych bandów nigdy nie stał się udziałem Ciryam? Tak swoją drogą – lubicie tamte zespoły?

Znamy wspomniane zespoły, z Closterkeller niejednokrotnie dzieliliśmy scenę, czy je lubimy… są ciekawe każde na swój sposób. To prawda, w latach 90′ tych, w czasach świetności gotyku, wspomniane zespoły święciły krajowe triumfy, Ciryam jest stosunkowo młodym zespołem w zestawieniu z „wymienionymi”. Ciryam zaczynał grać pierwsze koncerty, kiedy Closterkeller czy Artrosis były już weteranami sceny gotyckiej….

    1. Nie bardzo chce mi się wierzyć w zapewnienia niektórych muzyków twierdzących, iż nie inspirują się niczym, i że żadni inni wykonawcy nie mieli na nich wpływu. Dlatego zapytam wprost: kto i dlaczego odcisnął największe piętno na Waszej muzyce. Proszę o konkretne dane hehe;)

To prawda, nie jest się w stanie nie inspirować, nikt nie żyje na totalnym bezludziu, pustyni, każdy czegoś słucha i to nieświadomie czy świadomie go inspiruje, muzycy Ciryam słuchają raczej „każdego” dobrego rodzaju muzyki, oto tylko niektóre przykłady ulubionych wykonawców; F.Chopin*N. Paganini*P.Matheney* Al Di Meola* Paco De Lucia* T.Stańko* S.Vai*Y.Malmsteen*J.Petrucci, E.Cassidy*E.Demarczyk*E.Gepert*Coma, * A.Chylińska , Samael * Nightwish * Kat, Rimsky- Korsakov * Grieg , W.A.Mozart*Liquid Tension*Death*Ozzy Osborne *Disturbed, Iron Maiden*Primus* Apollo Four Forty* Therion* K.Nosowska, Death*Dream Theater*Fear Factory*Pantera*Helloween*Nevermore………

  • Co teraz z Ciryam? Jakie plany na przyszłość?

Aktualnie promujemy nowy krążek, w przygotowaniu batalia koncertowa…..

A teraz… Wielki Finał (werbel) – oddaję Wam głos! Czyńcie honory…

Dziękujemy serwisowi metal.pl za patronat medialny albumu, przeprowadzony wywiad i promowanie Ciryam, poza tym pozdrawiamy wszystkich maniaków, którzy czekali na ten nowy krążek, do zobaczenia na koncertach, zapraszamy na www.ciryam.pl , niech Ciryam będzie z Wami.

Monika & Robert by Ciryam.

autor: Dominik [Nehamod]

Ciryam to jedna z formacji,

Ciryam to jedna z formacji, które zostały zaproszone przez Fabrykę Zespołów do zagrania podczas tegorocznych targów Music Media w Krakowie. Swoją głęboką i mroczną muzyką zgromadzili pod sceną dużą widownię, pomimo tego, iż przyszło im grać nim słońce stanęło w zenicie. Robert i Monika, małżeństwo stanowiące niezmienny filar zespołu od zawiłych początków jego istnienia, zgodzili się porozmawiać ze mną o swoim zespole.

 

Robercie, założyłeś Ardor ponad osiem lat temu. Wasze demo „.modlitwa” to rock gotycki w klasycznej postaci. Skąd pomysł na takie granie w czasach kryzysu tego gatunku? To koniec lat dziewięćdziesiątych,

gotyk ukierunkowuje się głównie w stronę metalu albo elektroniki.

Robert – W rocku gotyckim od zawsze pociągała mnie towarzysząca temu nurtowi głębia, artystyczna tajemniczość oraz spójność zarówno na płaszczyźnie muzyki, tekstów – jak i image. Gotyk to muzyka i obraz stapiające się w jedną fascynującą całość.

Zdawałem sobie jednak sprawę, że na czysty rock gotycki jest trochę za późno, ale to nie stanowiło żadnego problemu. W końcu to były lata dziewięćdziesiąte.

A nie osiemdziesiąte..

No właśnie.

I rzeczywiście, na czystym rocku gotyckim nie poprzestaliście – angielska wersja dema „.modlitwa”, „.the prayer”, została nagrana już z wyraźnym naciskiem na metalowo gotyckie brzmienie.

Robert – Cięższe brzmienie „.the prayer” jest wynikiem poszukiwań całego zespołu, wymieszaniem naszych inspiracji i dążeń. Przy okazji zmienił się nieco nasz skład.

Monika – „.modlitwa” była dla nas „pierwszą lekcją” natomiast „.the prayer” małym sprawdzianem, który miał nam ukazać wszelkie zmiany w naszej muzyce, i czy są one na plus czy na minus.

Poza tym, przy nagrywaniu drugiego dema wiedzieliśmy czego chcemy.

Zmian składu w Ardor było wiele, muzyka również ewoluowała –

ale dopiero w 2003 roku Ardor przekształciło się w Ciryam. Dlaczego?

Monika – Tak, rok 2003, pierwszy kontrakt, zmiana składu, zmiana nazwy, nowa droga. Ze starego składu zostaliśmy tylko my. Pojawili się nowi ludzie, zmieniło się też nasze podejście do muzyki, która zaczęła nabierać przestrzeni.

Robert – Postanowiliśmy w ten sposób odciąć się od Ardor, zespołu, na filarach którego wyrosło Ciryam. Ardor przypomina nam o gotyckich korzeniach ciągle obecnych w naszej muzyce. Jest swego rodzaju pniem drzewa , Ciryam, to jego bogata korona.

 

Z oryginalnego składu pozostaliście tylko Wy. Muszę o to zapytać –

jak to jest być małżeństwem w jednym zespole.?

Robert – Nie chciałbyś wiedzieć (śmiech).

Owszem, chciałbym.

Monika – (śmiech) Wielkim plusem jest to, że cały czas jesteśmy razem. Mamy wspólną pasję, wspólny pomysł na życie. Wiadomo, że ma to również swoje mniej fajne strony – zdarzają się kłótnie, głównie związane z zespołem. Na szczęście zazwyczaj bardzo pożyteczne i mobilizujące.

Prywatnie się zrobiło – a że Wasze sprawy prywatne mnie nie interesuję, bo to nie „Życie na gorąco”, wróćmy do muzyki. Wydaliście dwie płyty – „Szepty dusz” oraz „W sercu kamienia”…

Robert – .i przygotowujemy się do trzeciej, która podobnie jak „.the prayer”, nagrana zostanie w studiu Hertz. Z góry pozdrawiam chłopaków ze studia, dobrze się z nimi współpracuje. Poza tym podpisaliśmy umowę z Metal Mind, to dla nas duży sukces.

Kolejne płyty to niewątpliwie duży krok na gruncie granej przez Was muzyki. Art rock, progresive itd. .. krytyka ściga się we wrzucaniu Was w różne worki. Może się zdeklarujecie sami?

Robert – To trudne. Podkreślam zawsze, że mamy korzenie gotyckie i na nich tworzymy swoją muzyczną przestrzeń. Jest to muzyka gitarowa, żywa, tajemnicza i głęboka.

Monika – Nie łatwo jest się zdeklarować w tej kwestii, bo tak naprawdę – to, jaką tworzymy muzykę wypływa z serca każdego z nas, zatem co komu w duszy gra ma swój oddźwięk w całości.

I z pewnością jest to rock, progresive, gothic, metal, połączony elementami jazzu

a nawet odważyłabym się powiedzieć pop-u.

 

Macie na koncie wiele sukcesów- zakwalifikowano Was na Metalmanię, zagraliście z Type O` Negative proszę bardzo, chwalcie się.

Monika – Taaak, koncert z Type`O` Negative był dla nas wspaniałym doświadczeniem. Mieliśmy okazję porozmawiać z członkami tej gotyckiej legendy,

którzy bardzo pochlebnie wypowiadali się o naszej muzyce.

Robert – Dokładnie, podobało im się. Pozdrawiamy „Stalowego Piotra” (śmiech). Co do Metalmanii, to również bardzo się cieszyliśmy – zostaliśmy wybrani spośród ponad pięciuset zgłoszeń. Pokonaliśmy zespoły o naprawdę mocnej i ugruntowanej pozycji na rynku.

Robercie – jesteś również menagerem Ciryam.

Podobno to nie dobrze, gdy czynny muzyk zajmuje się menagmentem własnego zespołu

Robert – Są plusy i minusy, ale myślę, że radzę sobie nieźle, gramy sporo koncertów, zorganizowałem nam dwie trasy, nasz teledysk ukazał się w telewizji 4Fun. Poza tym, interesy zespołu idą w jak najlepszym kierunku, mamy za sobą 100 koncertów….

I gdzie nie zadzwonisz, to chcą, byście grali?

RobertAż tak fantastycznie nie jest. Nie jesteśmy zespołem pierwszoligowym. Mamy dorobek, który otwiera wiele bram, ale czasem ciągle za mało. Muszę przyznać, że przekonałem się na własnej skórze, jak wiele zależy od własnego działania. Niekiedy media, czy różni ludzie związani z branżą są otwarci, trzeba tylko zapukać do ich drzwi, a jeszcze wcześniej trzeba ich znaleźć.

Pokusiłbyś się o jakieś podsumowanie polskiej sceny gotyckiej? Ewentualne prognozy?

RobertW dużej mierze zgodzę się z Tobą. Od końca lat dziewięćdziesiątych rock gotycki przeżywa kryzys. Został wchłonięty przez ” nowoczesny” metal, który czyni go bardzo surowym przez elektronikę, która według mnie gdzieś zaciera głębię tego gatunku, głębię nieodłączną sytuacji, w której muzyka rodząca się w sercu wychodzi spod palców wprost na struny, czasem jednak wychodzą genialne zestawienia. Jestem zwolennikiem nowoczesnego wydania gdzie oryginalne,

niecodzienne aranże zestawione są z konkretnym klasycznym brzmieniem…..

No tak. Cóż więcej mógłbym powiedzieć?…dziękuję za rozmowę i do ponownego zobaczenia.

Monika – Również bardzo dziękujemy, cieszymy się ze współpracy z Fabryką i z tego, że dzięki niej mogliśmy zagrać na targach w Krakowie.

Robert – Dzięki wielkie, cześć.

rozmawiał ; Paweł Boroń / Fabryka Zespołów

20.09.2007

Coraz głośniej się o nich robi …

Coraz głośniej się o nich robi, coraz lepsze płytki wychodzą spod ich ręki, wokalistka wygląda coraz… ciekawiej… Zespół Ciryam na tyle namieszał już na rodzimej scenie metalowej (min. supportując Type O Negative), że nie ma bata – trzeba pomóc w szerzeniu jeszcze większego rumoru. Z Midiam – panią, która spiewa w Ciryam gaworzył Hipis.

Czy Ciryam poczuwa się do określenia „mroczny” zespół?

Tak, Ciryam jest „mroczny”, biorąc pod uwagę niektóre teksty i dźwięki (np.”obłęd”, „hatif”, „sumienie diabła”), ale można zauważyć w nim również przebijające się promienie światła („popiół i diament”, „pokusa”, „tylko liściem”). Można powiedzieć, że „Ciryam jest mroczny w swoim rodzaju…”

Czy w Ciryam jest demokracja? Komponują wszyscy, jako zespół, znajomi i przyjaciele w jednym, czy jest ktoś odpowiedzialny za komponowanie?

Ciryam to znajomi i przyjaciele w jednym, komponujemy wspólnie.

to w końcu nasze „5min”(tak naprawdę to 40 ).

Myślę, że ten koncert był dla nas zarówno zaszczytem jak i wyzwaniem.

 

Czy macie jakieś specjalne życzenie, marzenie, plan na przyszłość? Czego można Wam życzyć i jak kibicować?

Nasze plany? Nagrywać kolejne albumy, grać dużo dużych koncertów, zdobyć jeszcze więcej fanów :)

Czego możecie nam życzyć??? Setek koncertów, tysięcy sprzedanych płyt i milionów fanów :P

Jak kibicować? Śledzić nasze losy, kupować nasze płyty i przychodzić na nasze koncerty :P

Midiam by Ciryam

2.09.2007

źródło wywiadu:
http://www.rockfan.pl/wrazenia_tresc.php?id=34

Jak grało sie wam u boku takiej sławy jak Type O Negative?
1. Jak grało sie wam u boku takiej sławy jak Type O Negative?Koncert przed ToN to dla nas ogromne wyróżnienie, support’owanie światowego formatu gwiazdy nie zdarza się często i nie każdy zespół może mieć tą przyjemność. Emocji towarzyszących nam przed, w trakcie i po koncercie trudno opisać. Na początku lekki dreszczyk zdenerwowania, spowodowany tym, jak przyjmie nas rzesza fanów ToN, ale po pierwszym numerze i pozytywnym odbiorze naszej muzyki przez towarzyszącą nam publiczność przerodził się w zdecydowany atak,to w końcu nasze „5min” (tak naprawdę to 40 J).2. Jakie doświadczenia wynieśliście z tego koncertu? Prawdę mówiąc to po każdym koncercie uczymy się czegoś nowego, nie potrafiłabym powiedzieć co dokładnie i po którym, to przychodzi samo, czasem coś się podpatrzy, coś się poprawi… Natomiast koncert przed ToN był dla nas chyba jednym z trudniejszych i ekstremalnych wydarzeń biorąc oczywiście pod uwagę „wymagającą publiczność oczekującą występu swojego idola”.Jak się okazało to była wspaniała publiczność, dzięki której ten koncertpozostanie długo w naszej pamięci.3. Jakie są plany zespołu na najbliższy okres?Aktualnie przygotowujemy materiał na kolejną płytę. W listopadzie wchodzimy do studia. Jeżeli chodzi o koncerty to podejmujemy na razie tylko wybrane propozycje, do czasu nagrania płyty chcemy skupić się wyłącznie na pracy nad nowymi utworami. Po ukończeniu nagrań ruszymy z promocją.4. Jak postrzegacie wydanie swojej ostatniej płyty ? Nasza druga płyta „W sercu kamienia” stała się „przepustką”. Po wydaniu jej przez MMP zaistnieliśmy dla większej liczby odbiorców. Zagraliśmy kilka dużych koncertów: Hunter Fest, Metalmania, Art Rock Fest, razem z Type O Negative i wiele innych. Nasz teledysk ukazał się na 4fun.tv. Na nasze koncerty przychodzi coraz więcej osób, mamy coraz więcej fanów itd.5. Czy chcielibyście coś zmieniać w swoim dotychczasowym stylu gry ?Myślę, że jeżeli jakiekolwiek zmiany nastąpią, a takowe z pewnością będą J, to będzie to wynik naszego dojrzewania do tego co chcielibyśmy tak naprawdę tworzyć. Czy zmieni się styl? Będziecie musieli sami sprawdzić. Ja powiem krótko: „Ciryam będzie zawsze Ciryam… ci sami ludzie, te same serca…”

6. Jaki charakter będzie miała kolejna płyta ?

Z założenia nasza trzecia płyta ma być „drapieżna”, nie powinno zabraknąć szybkich, energicznych utworów, z pewnością pojawią się również poetyckie opowieści, ballady…

ale nie mogę wszystkiego zdradzić, musicie sami się przekonać.

7. Skąd taka nazwa zespołu?

Długo zastanawialiśmy się nad nową nazwą zespołu, chcieliśmy, by była utożsamiana tylko i wyłącznie z nami i naszą muzyką, chyba się nam udało. Jest to wyraz, słowo wymyślone przez nas,

nie ma ono żadnego innego odpowiednika. „Ciryam” to „My” i nasza „Muzyka”.

8. Jak postrzegacie inne zespoły gotyckie w Polsce, kto jest wg was najlepszy na dzień dzisiejszy na Polskiej scenie gotyckiej?

Wydaje mi się, że polska scena gotycka jest nieco uśpiona, zespoły świętujące w latach 90-tych Closterkeller, Artrosis, Moonlight, Batalion D’Amour , które nadal działają, tworzą, grają coraz mniej koncertów bądź też odchodzą w inną stronę. Ta muzyka staje się mniej popularna, co nie oznacza, że jej nie ma. Zespołów „czysto” gotyckich w Polsce jest dużo, i drugie tyle jest też zespołów eksperymentujących i mieszających gotyk z innymi gatunkami, stylami muzycznymi. Każdy zespół jest inny, bo tworzą go różni ludzie, mający do powiedzenia, przekazania coś innego,

trudno zatem je porównywać i oceniać, który jest najlepszy.

9. Jakie są wasze spostrzeżenia po koncercie na scenie największego heavy metalowego festiwalu w Europie Środkowej jakim jest Metalmania?

Metalmania to kultowe święto metalu w naszym kraju, i niewątpliwie największa impreza tego rodzaju w Europie Środkowej, a atmosfera tego dnia była wprost proporcjonalna do jej rangi.

Zaproszenie na ten festiwal było dla nas ogromnym wyróżnieniem i przeżyciem,

a sam występ… wielką próbą.. Faktem jest, że ruszyliśmy równocześnie z koncertem Korpiklaani na dużej scenie (z powodu 2-godzinnego opóźnienia)a nie w przerwie, co wzbudziło pewne obawy, ale ku naszemu zadowoleniu, publika nie odchodziła tylko przybywała i przybywała…Grało się nam wyśmienicie, a trema po wyjściu na scenę gdzieś uleciała. Sądząc po reakcjach, brawach ze strony publiczności, sprzedanych koszulkach i płytach, autografach, zdjęciach, wnioskujemy, że podobało się. Ogólnie było naprawdę miło, organizacja w pełni życzliwa i pomocna .

10. Czy chcielibyście wystąpić w murach zamku Bolków podczas którejś edycji Castle Party?

Oczywiście, dlaczego nie …

Midiam by Ciryam2.09.2007

źródło wywiadu:

http://pol-media.com/hos/readarticle.php?article_id=61

W najbliższym czasie zagramy koncert na VI Górskich Zawodach Balonowych w Krośnie. Poza tym pracujemy nad materiałem na drugi album.Rozmawiała: A.B.L.

Mh. Na scenie gotyckiego grania panuje ostatnio niepokojąca cisza – Delight i Moonlight poszły w trochę inną stronę, milczy Artrosis i Closterkeller… Czy Ciryam ma ambicje by przywrócić blask polskiemu gotykowi?